WP #250. Punkowo-grunge'owo

Ostatnia aktualizacja: 25.10.2021 11:00
W audycji zestawiliśmy ze sobą trzy płyty, które - choć wydane zostały na przestrzeni 10 lat przez różne zespoły - łączy bardzo wiele. To "Youth of America" Wipers, "Surfer Rosa" Pixies oraz "Nevermind" Nirvany.
Okładki płyt
Okładki płytFoto: PR2

Posłuchaj
170:42 2021_10_24 22_06_08_PR2_Wieczor_plytowy.mp3 Wipers "Youth of America", Pixies "Surfer Rosa", Nirvana "Nevermind" (Wieczór płytowy/Dwójka)

W każdą niedzielę słuchamy – razem z Państwem – najważniejszych płyt. Z namaszczeniem i pietyzmem, od początku do końca, strona A, strona B, a dopiero potem bonusy, konteksty, porównania, komentarze zaproszonych gości. Klasyka, jazz, rock, awangarda, elektronika.

Tym razem były to:

  • Wipers – "Youth of America" 1981 Park Avenue
  • Pixies – "Surfer Rosa" 1988 4AD
  • Nirvana – "Nevermind" 1991 Geffen

Podobnie jak niedawno prezentowane Red Hot Chilli Peppers czy wydana w listopadzie (1991) Achtung Baby U2 płyta Nevermind Nirvany była wówczas dla mnie odkryciem, objawieniem, przeżyciem i swego rodzaju muzycznym odkryciem. Wcześniej nie byłem zwolennikiem mocnych brzmień ale gdy usłyszałem Smells Like Teen Spirit, Lithium, Stay Away, Polly, In Bloom czy Come As You Are nie mogłem oprzeć się magnetyzmowi tej muzyki, energii, jakiejś nieopisanej świeżości tego gitarowego brzmienia i barwie głosu Kurta Cobaina. Może mając 16 lat potrzebne jest odkrycie takiego sposobu ekspresji. Dla mnie ta płyta a właściwie kaseta wówczas miała rangę nastoletniego manifestu, głosu, sposobu wyrażania się. Do dziś jest jednym z najważniejszych rockowych albumów.
Ari

Jeśli miałbym wybrać z tych trzech dzisiejszych płyt jedną, na której muzyka brzmi najbardziej świeżo i ekscytująco to wybieram właśnie „Youth of America”. Zetknąłem się z nią a przynajmniej z jej fragmentami jeszcze dawno dawno temu w latach 80tych. Z tego czasu najbardziej pamiętam utwór „When it’s over” nadzwyczaj chętnie i często wtedy prezentowany. Ta muzyka chyba tak dobrze wytrzymała próbę czasu ze względu na jej artystyczny sznyt,łamanie stereotypów muzyki rockowej i specyficzną klaustrofobiczno-apokaliptyczną atmoferę zarówno muzyki jak i tekstów. Mogą zaskakiwać utwory jakie się tu znalazły jak choćby tytułowy w którym obecne jest podskórne napięcie ale bez epatowania ścianą dżwięku. Wipers a także Pixies byli inspiracją dla Nirvany ale w tym pierwszym zespole szczególnie widzę pewnego rodzaju oryginalność jeśli chodzi o brzmienie, zespól na pewno popularny w Polsce choć dziś już jakby trochę mniej pamiętany.
Jacek

Pixies - Surfer Rosa. Dla mnie osobiście to właśnie ta płyta, bardziej niż jakakolwiek inna, otworzyła alternatywne, muzyczne lata 90-te. Muzyka Pixies była jak igła przebijająca balon muzyki lat 80-ych - tej udającej rockową. Ta kieszonkowa, defensywnie wyglądająca kapelka kompletnie ośmieszała wszechobecne wówczas  rockowo-metalowe granie. Działo się to dzięki brzmieniu i programowo bardzo krótkim kompozycjom, ale również dzięki wybitnym okładkom płytowym wykorzystującym surrealistyczne zdjęcia Simona Larbalestiera, a później także teledyskom nadawanym przez MTV przy okazji następnej płyty "Doolittle". Aspekt wizualny był tutaj tak samo ważny, jak brzmieniowy - nawzajem się dopełniały.
Paweł

Najmocniej przepraszam, ale „Nevermind” to w moim przekonaniu jeden z najbardziej przecenianych, przereklamowanych albumów w historii fonografii. Ogromny sukces "Nevermind" (i czterech promujących go singli) musi być wynikiem doskonałej roboty marketingowców i lobbowania przez nich dziennikarzy muzycznych, bo na pewno nie artystycznej wartości tego materiału. Dziś, po trzydziestu latach od premiery, popularność drugiego longplaya Nirvany nie słabnie, co pewnie w znacznym stopniu wynika z sentymentu słuchaczy lub obawy przed krytyką powszechnie uwielbianego albumu. (...) Tu i ówdzie słychać jeszcze pewien autentyzm, ale wygładzenie brzmienia i konieczność pisania melodyjnych piosenek zanadto ujawniają braki techniczne muzyków. To oczywiście można by obejść, wystarczy nieco kreatywności. Jednak muzycy uparcie wałkują w każdym kawałku te same, proste patenty. Efekty są różne. Niektóre utwory bronią się w swojej piosenkowej kategorii, inne są zwyczajnie nijakie, a jeszcze inne są zwykłą chałturą. I to ma być wielki rockowy klasyk? Nie jest to bardzo zły album - raczej przeciętny, z kilkoma przebłyskami - ale zdecydowanie niezasługujący na swój status. O ile mogę zrozumieć zachwyty młodych słuchaczy, a nawet (choć z trudem) tych nieco starszych, przekładających sentymenty nad obiektywne wartości, tak bezkrytyczne podejście z pozycji kolan muzycznych krytyków świadczy albo o chęci przypodobania się swoim odbiorcom, albo o zatrzymaniu się w muzycznym rozwoju na etapie nastolatka, a zwykle pewnie jednym i drugim.
Adam

***

Tytuł audycji: Wieczór płytowy

Prowadzili: Jacek Hawryluk i Przemysław Psikuta

Data emisji: 24.10.2021

Godzina emisji: 22.00

pg

Czytaj także

Pożegnanie z Markiem E. Smithem

Ostatnia aktualizacja: 27.01.2018 20:21
W audycji "Wieczór płytowy" słuchaliśmy nagrań zmarłego niedawno lidera kultowej post punkowej formacji The Fall. Ponadto sięgnęliśmy po płyty zespołów Camel i Tangerine Dream.
rozwiń zwiń
Czytaj także

50-lecie "Tago Mago"

Ostatnia aktualizacja: 14.10.2021 01:00
Pół wieku temu zespół Can wydał swój przełomowy album "Tago Mago", psychodelię zderzył z muzyką elektroakustyczną i z wizjonerskim zacięciem zapowiedział muzyczne obsesje postpunka i techno.
rozwiń zwiń