W każdą niedzielę słuchamy – razem z Państwem – najważniejszych płyt. Z namaszczeniem i pietyzmem, od początku do końca, strona A, strona B. A dopiero potem bonusy, konteksty, porównania, komentarze zaproszonych gości. Klasyka, jazz, rock, awangarda, elektronika.
Tym razem były to albumy:
- Andrew Hill – "Passing Ships" – Blue Note 1969
- Donald Byrd – "Places and Spaces" – Blue Note 1975
174:15 2021_12_05 22_00_21_Wieczor_plytowy.mp3 Andrew Hill "Passing Ships", Donald Byrd "Places and Spaces" (Wieczór płytowy/Dwójka)
Płyta Andrew Hilla, amerykańskiego pianisty i kompozytora, została nagrana w 1969 roku, ale aż do 2003 roku nie została nigdy opublikowana. Wtedy to właśnie ukazała się na CD dzięki staraniom archiwisty Blue Note Michaela Cuscuny. Hill skomponował wszystkie utwory na "Passing Ships". W nagraniu udział wzięli: Woody Shaw (trąbka), Dizzy Reece (trąbka), Julian Priester (puzon), Joe Farell (saksofon, flet, klarnet basowy), Bob Northern (waltornia), Ron Carter (bas) i Lenny White (perkusja).
Z kolei "Places and Spaces" to jedna z późniejszych płyt w dorobku Donalda Byrda, amerykańskiego trębacza i wokalisty. Ukazała się w 1975 roku nakładem tej samej legendarnej wytwórni, co "Passing Ships" - Blue Note. W sesji nagraniowej uczestniczyło liczne grono muzyków, m.in. George Bohanon (puzon), Ray Brown (trąbka), Tyree Glenn Jr. (saksofon tenorowy), Larry Mizell (fortepian, wokal), Craig McMullen (gitara), John Rowin (gitara), Larry Dunn (syntezatory), Chuck Rainey (gitara basowa), Mayuto Correa (perkusja), Kay Haith (wokal) i King Errisson (conga).
Komentarze słuchaczy:
Gdy kilka lat temu odkryłem dla siebie istnienie Andrew Hilla byłem zdumiony, że tej klasy muzyk nie jest wymieniany na równi z Theloniousem Monkiem, Budem Powellem czy Artem Tatumem. Pianista o stylu pełnym swobody, jakiejś lekkości wyrafinowanego improwizowania i niewątpliwej finezji. Dodatkowo o szerokich horyzontach muzycznych, zdający się być mocno osadzony w tradycji jazzu jak i muzyki klasycznej (np. "Wailing Wail" z albumu "Smoke Stack"). To ostatnie potwierdza choćby znajomość z Paulem Hindemithem i nieformalna u niego edukacja. Hill współpracował z szeroką gamą wybitnych muzyków od Birda i Davisa począwszy. Zapraszał do współpracy takie postacie jak Freddie Hubbard, Joe Henderson, Eric Dolphy, Elvin Jones, Tony Williams, Woody Shaw czy Hank Mobley.
Mam wrażenie, że album “Passing Ships” jest jednym z najciekawszych w dorobku Andrew Hilla gdzie fortepianowe pasaże niemal zdominowane są bogatą, rozbudowaną sekcją dętą, przez co powstaje wyjątkowy, muzyczny zapis, soczyście jazzowe brzmienie, które pomógł stworzyć legendarny Van Gelder. Również same kompozycje, jak choćby ta tytułowa mocno wyróżniają się swym charakterem, melodyjnością o osobliwym, przebojowym rysie. Tym bardziej w tym wszystkim zastanawia fakt, że materiał na tak wyjątkowy album czekał ponad 30 lat na swoje wydanie. Odnoszę wrażenie, że przez ten czas ani trochę się nie zestarzał, wręcz nawet jakby "przeniósł się w czasie" tylko dla podkreślenia swojego unikalnego charakteru.
Donald Byrd może nigdy nie był w centrum moich muzycznych zainteresowań ale uwielbiam czasem wybrać się do świata tak przesiąkniętego muzyką funky jak na płycie "Places and Spaces". Niezależnie od upodobań i nastrojów muzycznych trudno nie zachwycać się wirtuozerią trąbki Byrda. To muzyczna przygoda najwyższej próby.
Ari
(…) Wracam do Donalda Byrda, który na swoich płytach z tamtego czasu do tego całego fresku dodaje fantastyczna, błyskotliwą grę trąbki i innych instrumentów dętych. Jego utwory charakteryzuje niesamowita lekkość, luz i jeszcze raz podkreślam, bardzo naturalny, nieco słingujący puls. Od razu słychać, że to jest dzieło zawodowców, z wielkim backgroundem, także jazzowym. I tutaj muszę przyznać, jak bardzo zdziwiłem się, kiedy poznałem bliżej osobę Byrda i usłyszałem jego płyty z lat 50-tych i 60-tych. A odbyło się to w ten sposób, że znając płyty z okresu umownego "disco", sięgnąłem po płyty z roku 1969 "Fancy Free" i "Kofi". Przecież to pełnokrwisty jazz z wysmakowaną grą trąbki, pięknymi harmoniami, wspaniałym feelingiem. Od tamtego czasu musze przyznać, że uważam Byrda za mojego ulubionego trębacza. Zaskakujące, jak bardzo naturalnie u Byrda wszystko ewoluowało od jazzu akustycznego, poprzez elektryczny, fusion, do fantastycznego disco na najwyższym poziomie! Wielki artysta.
DjStachu
Muzyka Andrew Hilla jest niezwykła. Dla mnie to nieoczywisty zbiór instrumentów i instrumentalistów, jako nadal początkującego słuchacza, ale słucham z wielkim zainteresowaniem. Wspaniała sekcja!
Przemek
Andrew Hill - dzisiejszą płytę odsłuchuję po raz pierwszy, ale chyba w ciemno mogę zaryzykować, że spodoba mi się :) Piszę tak dlatego, bo znam inne płyty Hilla "Black Fire", "Point Of Departure", "Gras Roots" nagrywane z wieloma znakomitościami (Dolphy, Henderson, Chambers itd). Zawsze ciekawe, modernistyczne, poszukujące. Podoba mi się u Hilla to, że zawsze starał się nie zrywać zupełnie ze starym i umiejętnie zespalał je z nowinkami, np. na konwencjonalnym walkingu sekcji budował bardzo luźną, prawie free grę pozostałych instrumentów, na niektórych płytach eksperymentował też z głosem. To co w trakcie pisania słyszę teraz w słuchawkach - bardzo mi się podoba. Nowoczesny, poszukujący jazz lat 60tych.
Płytę Donalda Byrda "Places and Spaces" znam. Im więcej słucham Donalda Byrda, tym większą fanką się staję. Bardziej funk/fusion niż jazz/bop, ten album rywalizuje z najlepszymi płytami ery disko. Urzeka mnie sound tej płyty, każdy z instrumentów wydaje się zajmować własną przestrzeń w tej ogromnej scenie dźwiękowej. Do tego wokal… tak, wokal dodaje nieoczekiwaną przyprawę. W tym wszystkim jest pełna przestrzeni trąbka Donalda, grająca rolę kolejnego głosu solowego w tej doskonałej mieszance. Ale Byrda warto słuchać z każdego okresu jego twórczości – to jest zawsze wyrafinowane granie na najwyższym poziomie.
Weronika
***
Tytuł audycji: Wieczór płytowy
Prowadzili: Tomasz Szachowski i Przemysław Psikuta
Data emisji: 5.12.2021
Godzina emisji: 22.00