Posłuchaj innych rozmów na temat Andrzeja Czajkowskiego >>>
Jak to się stało ze przybyliście do Warszawy, rodzimego miasta Andrzeja Czajkowskiego i w 30. rocznice jego śmierci wykonujecie jego muzykę?
Jacob Fichert: To wszystko zdarzyło się dzięki Anastazji, która nawiązała kontakt z Warszawą i festiwalem, na którym wykonywać mieliśmy utwory inne niż Andrzeja Czajkowskiego. Ale skoro tu już byliśmy, a wcześniej nagraliśmy część jego utworów na fortepian, pomyśleliśmy, żeby zorganizować recital, na którym zaprezentowalibyśmy kilka jego dzieł i opowiedzieli o tym znakomitym artyście.
A jak to wszystko się zaczęło? Jak poznaliście muzykę Andrzeja Czajkowskiego?
Nico de Villiers: Wiedzieliśmy, że Anastazja Belina-Johnson pracuje nad książką o Andrzeju i jednocześnie dostaliśmy propozycję nagrania kilku jego dzieł. Zdecydowaliśmy się od razu. Warunek był taki. że musieliśmy to nagrać bardzo szybko, bo w przeciągu 3 tygodni. Zabraliśmy się do intensywnej pracy; na początku skupiliśmy się na skompletowaniu partytur. Sonata, którą ja nagrywałem, była tylko w postaci rękopisu, więc musiałem pracować nad nutami, które Andrzej pisał własnoręcznie. To bardzo ciekawe doświadczenie. Udało nam się zebrać wszystko w przeciągu 3 tygodni, nagraliśmy materiał i go wyprodukowaliśmy, co również było niełatwą, ale bardzo inspirującą pracą.
Co wiedzieliście o Andrzeju Czajkowskim, zanim zaczęliście pracować nad tym projektem?
Jacob Fichert: Jakiś czas wcześniej współpracowałem z klarnecistką Janet Hilton, która w latach 70. i 80. w Londynie wykonywała z Andrzejem po raz pierwszy jego Sonatę klarnetową. Dzięki temu dowiedziałem się kilku rzeczy o nim, ale nie była to pogłębiona wiedza. Później właśnie dzięki Anastazji poznałem lepiej jego twórczość. Przed projektem nagraniowym byłem na festiwalu w Bregencji, gdzie Anastazja zorganizowała cały dzień poświęcony muzyce Czajkowskiego, na którym wykonywana została m.in. jego opera "Kupiec Wenecki”. To było dla mnie niesłychanie ważne doświadczenie, ponieważ dowiedziałem się dużo na temat jego osoby i twórczości, także w kontekście historycznym. Później nadszedł projekt nagraniowy i, jak Nico wspomniał wcześniej, był to czas bardzo intensywnej pracy, dzięki której odkryliśmy, że muzyka Czajkowskiego, mimo swojej trudności i intensywności, jest niezwykle wartościowa i piękna.
Mówiłeś, że pracowałeś nad rękopisem Andrzeja Czajkowskiego, jakie były wasze wrażenia po obejrzeniu partytury?
Nico de Villiers: Sonata została skomponowana w 1958 roku. Gdy tylko przejrzałem nuty, uderzyło mnie to, że Andrzej lubił komponować w technice kontrapunktycznej. Jednocześnie ta muzyka nie była ani tonalna, ani całkowicie atonalna; to taka ciągła gra pomiędzy konsonansem a dysonansem. Myślę, że jest to w pewnym sensie egzemplifikacja osobowości Czajkowskiego. Niezwykle ciekawym doświadczeniem było ujrzeć, jak wyrażał swoją osobowość poprzez muzykę w tak młodym wieku - miał przecież wtedy około 20 lat.
Co możemy powiedzieć o jego osobowości patrząc na to, jak pisał. Czy np. nanosił wiele poprawek?
Nico de Villiers: Był bardzo dokładny. Sonata, którą studiowałem, to ręcznie przepisywana kopia. Widać, że jej kompozytor był bardzo skrupulatny, starał się, by wszystko było czytelne. Ale zapoznałem się również z jego innymi kompozycjami, także wcześniejszymi, jak tango i mazurek. To wcześniejsze utwory i, szczerze mówiąc, były one stosunkowo chaotycznie napisane. Widać że im Czajkowski był starszy, tym bardziej przywiązywał wagę do klarownego zapisu swoich kompozycji.
Czy możesz powiedzieć, że sonata należy do jakiejś pianistycznej tradycji w kontekście formy?
Nico de Villiers: Pierwsza część jest swobodnie potraktowaną formą sonatową; zaczyna się ekspozycją, ale później przechodzi w swego rodzaju fugę, by w późniejszym przebiegu mógł powrócić początkowy materiał. Później następuje część oparta na wolnej cavatinie. Trzeci ustęp jest szybki, ekscytujący, czasem nawet gwałtowny.
Mógłbyś więcej opowiedzieć o drugim ustępie? Wydawał mi się bardzo liryczny, nawet trochę romantyczny.
Nico de Villiers: Dokładnie. Ma on bardzo klarownie zarysowany romantyczny charakter. Można ten ustęp podzielić na trzy części. Co ciekawe, w pierwszej kompozytor kreuje pewien obraz muzyczny, który powraca w trzeciej części, ale z nałożonymi niespokojnymi akordami i melodiami nie pasującymi do oryginalnego wariantu. Znowu możemy zaobserwować dwoistość jego twórczości i osobowości.
Czy moglibyście wskazać wpływy, źródła, kompozytorów, którymi Czajkowski mógł się inspirować?
Nico de Villiers: Odkryliśmy to, że Bartók i Hindemith musieli być dla niego źródłem inspiracji, ponieważ język, którym się posługiwał, pasuje do czasów, kiedy ci kompozytorzy tworzyli.
Inwencje, które nagrałeś powstały 3 lata po Sonacie…
Jacob Fichert: Tak, w 1961 roku. W Inwencjach Czajkowski eksperymentuje zdecydowanie więcej, szczególnie w aspekcie struktury. Jest ich dziesięć, są bardzo różnorodne, nie możemy mówić tu o jednym schemacie struktury, każda jest też inna pod względem faktury. Niektóre uwypuklają aspekt brzmieniowy, inne - kontrapunktyczny, co ma miejsce np. w ostatniej inwencji opartej na fudze.
Inwencje dedykowane są jego przyjaciołom…
Jacob Fichert: Tak, a dokładnie przyjaciołom, jak Peter Feuchtwanger, Tamás Vásáry czy Michael Riddall. A druga inwencja dedykowana jest Fou Ts’ongowi. Również ciekawym zagadnieniem jest jednak, skąd Czajkowski czerpał muzyczne inspiracje do tych kompozycji...
Wymieniałeś kilka nazwisk podczas swojego występu…
Jacob Fichert: Tak, jak Nico wspomniał wcześniej, Czajkowski był pod bardzo dużym wpływem Bartók a, ale w I Inwencji widać również inspiracje Szostakowiczem, a w II i w V - szkołą wiedeńską, Schoenbergiem. W drugiej inwencji kompozytor eksperymentuje z balansem dynamicznym między głosami. Jest tam np. ustęp, gdzie pianissimo w prawej występuje jednocześnie z fortissimo w lewej ręce, tak jak Schoenberg w Klavierstücke op.19 nr.4. Z drugiej strony w VII Inwencji niemalże słyszę instrumenty dęte drewniane Strawińskiego. Ale mimo że możemy wyliczyć wpływy właśnie Strawińskiego, Szostakowicza, Bartóka czy Schoenberga, to zawsze muzyka Czajkowskiego ma ten unikalny rys jego artystycznej osobowości...
mm/bch