Kompozytor i pianista twierdzi, że nie potrafi opowiadać o swojej twórczości w sposób ciekawy dla badaczy i słuchaczy. Kiedy jednak mówi o swoich fascynacjach i emocjach zawartych w muzyce, słowa Zygmunta Krauzego dopełniają muzyczne przesłanie.
Rzeka podziemna, jako zjawisko w przyrodzie, fascynuje kompozytora od dawna. - Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że pod ziemią, nawet w dużych miastach, płynie rzeka: cicha, tajemnicza, zapomniana. Ja to zjawisko wyobrażam sobie w sensie ekspresyjnym, przekazu emocji i te właśnie emocje zawieram w utworze - powiedział.
Pierwsza część "Rzeki podziemnej" powstała w latach. 80 XX wieku, gdy mieszkając we Francji usłyszał o podziemnej rzece płynącej pod Placem Stanisława w mieście Nancy. - Teraz pomyślałem, że ten temat nie został jeszcze przeze mnie dokończony i swoją fascynację chciałem uzupełnić utworem na orkiestrę symfoniczną i elektronikę - wyjaśnił.
W "Rzece podziemnej 2" kompozytor odwrócił jednak role tych dwóch elementów i elektronikę postawił w roli solisty, a orkiestrę - akompaniatora. - Można powiedzieć, że jest to elektroniczny koncert fortepianowy z orkiestrą. To próba pokazania fortepianu jeszcze w inny sposób - mówił.
Dlaczego Andrzej Kwieciński nazywa się fetyszystą partyturowym? Jak wyglądała jego współpraca z klawesynistką Gośką Isphording nad "Concerto. Re Maggiore"? I jakie znaczenie mają chińskie pudełka w kompozycji Simona Steen-Andersena? Posłuchaj.
Z kompozytorami i muzykami rozmawiali Grzegorz Dąbrowski i Iza Smelczyńska.
Utwory Krauzego, Kwiecińskiego i Steen-Andersena zabrzmiały podczas tegorocznej Warszawskiej Jesieni w wykonaniu: Le Liu - guzhen, Gośka Isphording - klawesyn, Jarosław Siwiński - sampler, Simon Steen-Andersen - live electronics; Sinfonia Varsovia, dyr. Daniel Gazon
(asz/mc)