5 września przypada setna rocznica urodzin jednego z najbardziej wywrotowych kompozytorów, artystów i myślicieli XX wieku. Przez całą środę w Dwójce będziemy słuchać Johna Cage’a, Johnem Cage’em mówić, a nawet się z nim spierać.
Pewien stary rabin w Polsce albo gdzieś nieopodal szedł wśród burzy z jednej wioski do drugiej. Był słabego zdrowia, ślepy, pokryty wrzodami. Dotknęły go wszystkie nieszczęścia Hioba. W pewnej chwili potknął się o coś i wpadł w błoto. Podnosząc się z trudem, wzniósł ręce do nieba i zakrzyknął: "Chwalcie Pana! Szatan jest na Ziemi i świetnie mu idzie!". "Duch czy potwór?" – zapytał retorycznie brytyjski kompozytor Cornelius Cardew, krytykując Johna Cage’a z radykalnej perspektywy maoistycznej. Choć znamy dobrze miejsce i datę urodzin amerykańskiego mistrza (5 września 1912 roku, Los Angeles), a żadne źródła nie wskazują, jakoby jego przyjściu na świat miały towarzyszyć zjawiska paranormalne, łatwo zrozumieć tych, którzy jego osobie, ideom oraz dokonaniom przypisują demoniczne właściwości. Wizjonerstwo Cage’owskiego "konstruktywnego anarchizmu” (opartego na afirmacji przypadku, hałasu i wagi subiektywnego doświadczenia słuchacza) przerosło bowiem nawet standardy burzliwego wieku awangard. Zarazem rozległość i otwartość jego wizji sprawia, że nawet na początku XXI stulecia wydaje się ona wciąż zaskakująco aktualna, a zarazem enigmatyczna i wieloznaczna. Zdziwiło mnie, gdy w domu opieki wszedłem do pokoju Matki i zastałem włączony telewizor. Szedł program, w którym pokazywano nastolatków tańczących rock-and-rolla. Spytałem Matkę jak podoba jej się ta nowa muzyka. odpowiedziała: "Ach, jeśli chodzi o muzykę, nie jestem zbyt wybredna". A po chwili, ożywiając się dodała: "Ty zdaje się też nie jesteś". Dorobek Cage’a bywa często interpretowany jako kulminacja pionierskiego, liberalnego ducha nowoczesnej kultury amerykańskiej. W istocie jednak z równym prawdopodobieństwem (nieprawdopodobieństwem?) ów fenomen mógł ujawnić się w dowolnym innym punkcie czasoprzestrzeni. Czyż wiecznie uśmiechnięty i nieprzewidywalny Cage nie powinien być starożytnym mistrzem Zen? Albo wschodnioeuropejskim cadykiem? Być może fakt, że znaczącym ośrodkiem obchodów stulecia urodzin Cage’a stał się Lublin, jest mniej paradoksalny, niż byśmy przypuszczali? 5 września duch amerykańskiego kompozytora bez wątpienia zagości w studiu radiowej Dwójki. Korzystając z tej okazji, prześledzimy jego perypetie pomiędzy Odrą a Bugiem. Wszak nad Wisłą nie brakuje uczniów i następców Cage’a: w dziedzinie niekonwencjonalnej elektroniki i multimediów (Krzysztof Knittel), niezdeterminowanego wykonawstwa i teatru instrumentalnego (Marek Mietelski z zespołu MW2; Warsztat Muzyczny reprezentowany przez pianistę i kompozytora Zygmunta Krauzego) oraz performance'u i happeningu (Wojciech Krukowski ze słynnej Akademii Ruchu). Ponoć ten ostatni, pytany na Zachodzie o wpływ Kantora i Grotowskiego na swoje parateatralne działania, odpowiadał zawsze, że inspirował się przede wszystkim Cage’em. Z tymi znakomitymi artystami porozmawia Joanna Grotkowska, która połączy się również z, goszczącym w studiu Radia Kraków, teoretykiem muzyki Krzysztofem Szwajgierem (Rozmowy po zmroku, godz. 22.00 ).
Pociąg Towarowy - 14 wariacji... from yantei on Vimeo .
To spotkanie mogłoby zapewne przebiegać pod hasłem słynnej deklaracji Cage’a: "wszystko jest muzyką". Amerykański mistrz wielokrotnie potwierdzał tę tezę swymi niekonwencjonalnymi praktykami. Przede wszystkim jednak udowodnił, a raczej przypomniał, że muzyką jest (od zawsze?) literatura, zwłaszcza ta „komponowana” wedle muzycznych prawideł. O pisarskim dorobku Cage’a Wacław Tkaczuk porozmawia w "Notatniku Dwójki" ( godz. 15.00 ) z autorem licznych przekładów tegoż, Piotrem Sommerem. Podczas audycji, a także przez cały dzień, na naszej antenie pojawiać będą się krótkie, anegdotyczne utwory Cage’a w interpretacjach Adama Ferencego. Nie zabraknie oczywiście kompozycji Amerykanina bliższych tradycyjnie pojmowanej muzyce. W popołudniowym paśmie "Druga zmiana" ( godz. 13.00 ) przypomnimy koncert, który sam Cage, wraz z zaufanym wykonawcą swoich dzieł, pianistą Davidem Tudorem, dał w Akademii Muzycznej w Sztokholmie w 1960 roku. Przez ostatnie pół wieku grono interpretatorów tej muzyki urosło niepomiernie, nie tylko w sensie ilościowym, lecz także jakościowym. Najwybitniejsi współcześni wykonawcy klasyczni, improwizatorzy oraz elektroniczni eksperymentatorzy złożyli hołd Cage’owi podczas specjalnego wieczora na tegorocznym Festiwalu BBC Proms. Retransmisja Londyńskiego koncertu rozpocznie się na naszej antenie po godzinie 19.00 . Natomiast do Paryża przeniesiemy się zapewne w "Molo Melomana" ( godz. 9.05 ), w którym Agata Kwiecińska przyjrzy się wielkim mistrzom i poprzednikom Cage’a. Bo przecież właśnie nad Sekwaną dział guru dadaizmu, a także przyjaciel i partner szachowy Amerykanina, Marcel Duchamp. Także w Paryżu żył i tworzył Erik Satie, którego – jako pioniera minimalizmu i konceptualizmu – odkrył dla świata nie kto inny, jak Cage. Tam również przyszedł na świat Edgar Varese, wielki ojciec muzyki amerykańskiej, który zaraził naszego bohatera ideą kompozycji czystych brzmień (niekoniecznie elektronicznych). Z duchem Cage’a pożegnamy się natomiast w dosyć przewrotny sposób, wskazując na tych współczesnych muzyków, którzy dziś podejmują krytyczny dialog z ideami kompozytora, należącego, bądź co bądź, do minionego już stulecia. Te specyficzne egzorcyzmy przeprowadzi Michał Libera ( godz. 23.00 ).
(Michał Mendyk)
Zen mówi: Jeśli czujesz się czymś znudzony po dwóch minutach, spróbuj robić to przez cztery minuty. Jeśli nadal cię to nudzi, rób to przez osiem, szesnaście, trzydzieści dwie i więcej minut. W końcu zobaczysz, że wcale nie jest to nudne, a wręcz przeciwnie - bardzo ciekawe. VIDEO Zapraszamy również do wysłuchania rozmowy Beaty Stylińskiej z prof. Jerzym Kutnikiem, amerykanistą, autorem książek o Cage'u, oraz z Janem Bernadem, dyrektorem artystyczno-programowym Ośrodka Międzykulturowych Inicjatyw Twórczych "Rozdroża" w Lublinie.