Mieszkańcy Wielkiej Brytanii zawsze byli w sytuacji komfortowej; oddzieleni od Europy Kanałem, a od Ameryki Oceanem mogli (i mogą) bądź to włączać się w społeczny, polityczny i kulturowy krwiobieg świata, bądź pozostawać w niezmiernie wygodnej splendid isolation. To nie kaprys - w tym przypadku geografia ukształtowała praktycznie cały cywilizacyjny krajobraz.
Muzyka brytyjska ma swój indywidualny wymiar, własną perspektywę, osobny koloryt i oddzielną chronologię. Czerpała i czerpie oczywiście z dorobku twórców kontynentalnych, ale zawsze zaznaczała swoją odmienność. Britten jest tego doskonałym przykładem. Podczas wykładu w Aspen w stanie Kolorado (w roku 1964) podkreślał: "[...] wierzę w korzenie, związki, pochodzenie i relacje międzyludzkie. Chciałbym, aby moja muzyka była dla ludzi użyteczna, aby sprawiała im radość”. I jeszcze dodał: „nie piszę dla potomności”.
***
Koncertowe urodziny Brittena – Dwójka zaprasza na transmisje z hrabstwa Suffolk!
***
Ciekawe, że to właśnie potomność uznaje go dziś za największego angielskiego kompozytora angielskiego XX wieku oraz jednego z tych, którzy swoją oryginalnością i odrębnością wzbogacili światową kulturę muzyczną. Od awangard stronił, a awangardyści odpłacali mu pięknym za nadobne, lekceważenie dorobku Brittena uznając ponoć za swój kompozytorski obowiązek. Podobno Luigi Nono nie chciał podać mu ręki.
Alex Ross, autor książki "Reszta jest milczeniem. Słuchając dwudziestego wieku" kreśli obraz Brittena – kompozytora „prowincjonalnego z wyboru”. Britten nie bał się prowokacyjnych porównań: w czasach zimnej wojny uważał, że awangarda muzyczna wolnego świata, narzucając sobie estetyczne reżimy, dotrzymuje kroku opresyjności totalitaryzmu, „zniekształca naturalny głos kompozytora, "jego talent i osobowość".
Wszystkie cechy stylu Brittena - skłonności tonalne, zamiłowanie do form klasycznych - były niezgodne z trendami obowiązującymi w powojennym świecie. Szedł on pod prąd powszechnie przyjętych norm społecznych, politycznych dogmatów, muzycznych trendów. Spoglądał w stronę tradycji, ale jego perspektywa zaskakuje głębią sięgania w przeszłość. Swoją twórczością zdaje się mówić: brytyjskość tak, ale nie ta spod znaku Elgara i jego generacji, lecz znacznie starsza, szlachetniejsza! Dzień dzisiejszy europejskiej muzyki?. Owszem, ale nie spod znaku kompozytorów z Europy Zachodniej i wolnego świata, lecz chyba Dymitra Szostakowicza (z radzieckim mistrzem ponoć się Britten nawet zaprzyjaźnił).
Był więc tym, który brytyjską odrębność podniósł do rangi światowego uniwersalizmu? Jest najwybitniejszym kompozytorem angielskim od czasów... No właśnie.... Henry’ego Purcella? Glorious Britten? Glorious!
Zapraszamy do wysłuchania dyskusji na temat miejsca i roli twórczości Benjamina Brittena. Naszymi gośćmi byli Piotr Deptuch, dyrygent i publicysta, oraz krytyk muzyczny Bartosz Kamiński.
Audycję przygotowali Joanna Grotkowska i Marcin Majchrowski.