Dziwna perkusja Gerry'ego Hemingwaya

Ostatnia aktualizacja: 27.05.2011 12:55
Historia nowojorskiego muzyka jest jak ciągłe przeciąganie liny między jazzowymi korzeniami a skłonnościami do swobodnej improwizacji i radykalnego eksperymentu.
Audio

Czy perkusja może stać się instrumentem dętym? Tak, jeśli zasiada za nią Gerry Hemingway.

Historia nowojorskiego muzyka jest jak ciągłe przeciąganie liny między jazzowymi korzeniami a skłonnościami do swobodnej improwizacji i radykalnego eksperymentu. Jazz Duke’a Ellingtona i Johna Coltrane’a był muzyką jego dzieciństwa, ale na słynnej uczelni Berklee School of Music wytrzymał tylko jeden semestr. Zamiast szlifować standardy, grywał z Anthonym Davisem, Rayem Andersonem czy Wadadą Leo Smithem, aby wreszcie w 1983 roku trafić na kilka lat do niezapomnianego kwartetu Anthonego Braxtona.

Bardzo chętnie pracuje też z europejskimi muzykami grającymi swobodną improwizację (jak John Butcher), ale nie przeszkadza mu to w komponowaniu czy też w realizacji projektu Songs… ze zwykłymi (no dobrze, może odrobinę niezwykłymi) piosenkami. Jako perkusista nie osiągnął może takiej popularności jak Jim Black czy Joey Baron, ale należy stawiać go z nimi w jednym szeregu.

W „Rozmowach improwizowanych” opowie o niecodziennych sposobach preparacji perkusji, niezgodzie na zawłaszczenie słowa „jazz” przez muzycznych purystów oraz tym, co wyróżnia go spośród innych muzyków zajmujących się free improvisation:

Pamiętam pewną historię z Fredem Frithem: otóż bardzo wielu perkusistów-improwizatorów nigdy nie gra stałego rytmu, nigdy nie sięgają po groove. Mam wrażenie, że ja zawsze gram w timie  – nawet kiedy muzyka jest już mocno radykalna, a wierzcie mi, bywa niezwykle zakręcona. Po prostu słyszę w środku jakiś puls i nie potrafię się go pozbyć. Poczucie czasu, choć oczywiście dość elastyczne, zawsze jest w mojej grze.

Z czasem zaakceptowałem to i wcale się tego nie wstydzę. Ale Fred Frith wręcz fascynował się moją przypadłością – „O, ty grywasz groove!” „No pewnie, czemu nie?!”. Niektórzy muzycy hołdują niepisanej zasadzie, że w swobodnej improwizacji nie gra się rytmu czy pulsu. Nie zgadzam się z tym podejściem, ale szanuję osoby, które w to wierzą, bo bywają niezwykle ciekawymi muzykami.

Zapraszamy – Tomasz Gregorczyk i Janusz Jabłoński.

27 maja (piątek), godz. 23:15

Czytaj także

Lol Coxhill, geniusz saksofonu sopranowego

Ostatnia aktualizacja: 09.03.2011 13:06
Mało kto słyszał o Coxhillu, najbardziej niedocenianym sopraniście w historii jazzu. Zaległości można jednak nadrobić w piątkową noc.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Brytyjski free jazz zaczął się na ulicy.

Ostatnia aktualizacja: 16.03.2011 11:00
Lol Coxhill to żywa legenda brytyjskiej awangardy jazzowej. Już pół wieku temu łączył rocka ze swobodną improwizacją, a dixieland z reagge. Utrzymywał się z grania na ulicach i pracy w fabryce...
rozwiń zwiń