W 1995 roku 28-letni syn muzyka prowadzącego zespół w luterańskim kościele (stanowisko to nazywa się po niemiecku Kapellmeister), mający już niemal ukończone studia z zakresu filozofii religii, wysyła do wytwórni Blue Note półamatorskie nagranie swojego zespołu. Takie historie już niemal się nie zdarzają, ale tym razem się udało – nieznany nikomu Elling dostaje kontrakt w jednym z najsłynniejszych jazzowych wydawnictw. Obdarzony świetnym głosem i ze starannie wyszlifowaną techniką artysta zostaje gwiazdą niezwykle popularnej, ale też piekielnie trudnej sztuki jazzowej wokalistyki.
Trudno nazwać go eksperymentatorem (choć zdarzają mu się chwile zapomnienia i szaleństwa), ale najczęściej stosowana przez niego metoda jest bardzo oryginalna – polega na transkrybowaniu solówek innych muzyków i pisaniu pod wyimprowizowane przez nich linie własnych tekstów. Zadanie karkołomnie, zwłaszcza w przypadku improwizacji Johna Coltrane'a... ale przecież nie bez powodu Kurt Elling ma tak mocną pozycję.
W wywiadzie opowiedział między innymi o drażniących manierach młodych wokalistów (i wokalistek!), sposobach pracy nad głosem i własnej metodzie twórczej:
Nagrałem wyjątkowo dużo solówek Dextera Gordona. Jego brzmienie jest mi bardzo bliskie. W bardzo jasny – przynajmniej dla mnie – sposób wyrażał w muzyce swoje serce. Gordon grał tak, jakby śpiewał. To samo właściwie można by powiedzieć o Johnie Coltrane, jednak stopień skomplikowania jego eksperymentów sprawiał, że w wielu przypadkach sensowne zaśpiewanie tych linii jest niemożliwe. Jak by to ująć… Może nie tyle niemożliwe, co bezsensowne – to po prostu nie brzmiałoby dobrze (przynajmniej dla mnie). Wymagałoby ułożenia tekstu, który biegłby równie szybko, co melodie jego improwizacji. W związku z tym wolę zostawić piękno wielu jego utworów w stanie nieskażonym.
Lester Young: śpiewny ton, cudowne melodie – idealne do śpiewania i pisania do nich słów. Podobnie Ben Webster. Freddie Hubbard – tak, ale tylko w balladach. Wtedy śpiewa w sposób nieprawdopodobny. Trochę trudniej pisze się teksty do solówek pianistów. Fortepian jest instrumentem perkusyjnym, nie jest instrumentem oddechu. Ruch linii granych przez pianistów rzadko skorelowany jest z oddechem.
Rozmawiali Tomasz Gregorczyk i Janusz Jabłoński.