Książka, jak się okazało, wydaje się niemożliwa do jednoznacznego zinterpretowania. Magdalena Miecznicka zauważyła, że "Dzieciństwo Jezusa”, choć zdaje się zapowiadać walkę dwóch głównych bohaterów z czymś potwornym, nie spełnia tej obietnicy. – W miejscu, do którego przybyli, nikt nie traktuje ich źle, po prostu sami nie czują się tam dobrze. Bo tam zadowolony jest tylko ten, kto pozbędzie się silnych pragnień – opowiada. Piotr Kofta dodał, że do końca nie sposób się zorientować, co pisarz chciał przekazać. – Trudno się doszukać powiązań między przybranymi rodzicami chłopca z książki, Davida, a Świętą Rodziną. Sam David wcale nie okazuje się podobny do Chrystusa…
Zdaniem Piotra Kofty, Coetzee traktuje opisywane postaci w sposób bezlitosny. – Właśnie dlatego mówiłem o "arktycznych rozrywkach" – wyjaśniał. – Zresztą, brutalnie pisarz traktuje nie tylko postacie, ale i siebie… jeśli mu się zdarza o sobie pisać. Jego książki stanowią swoiste laboratorium społeczne, stworzone z konkretnych ludzkich cech. Ale ta powieść wydaje mi się mniej powieścią niż przypowieścią, bo raczej od realizmu ucieka.
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy, którą prowadziła Małgorzata Szymankiewicz.