Książkę tę – jak relacjonowali recenzenci – ówczesna młodzież czytała z "zapartym oddechem". Do 1906 roku "Ludzi bezdomnych" wydano cztery razy, a ich autor otrzymał zawrotne jak na owe czasy honoraria. "Była to ewangelia, wchłanialiśmy ją – wspominał jeden z oczarowanych czytelników – każdy z nas kochał Joasię i wszystkie Joasie zaczęły pisać pamiętniki, każda na temat swojego Judyma".
W czym tkwiła siła tej powieści? W czasach, gdy konsekwencje życiowe ideałów pozytywistycznych zostały skrytykowane ("zamiast borykających się Gustawów i Wacławów – zostawał jakiś Władzio drobniutkiego serca i miniaturowych pożądań" - pisał o niegdysiejszych idealistach Leon Krzywicki), a jednocześnie nie wszystkim spodobała się dekadencka alternatywa – przedstawienie problemów społecznych w pełnej pasji, nowatorskiej narracji, stworzenie wyrazistego, targanego sprzecznościami
bohatera, który nie zostawia czytelnika obojętnym, okazało się pomysłem doskonałym.
Może i ma rację Gombrowicz, że w Żeromskim jest jakaś skaza, jakaś niespójność wynikająca z narzucenia sobie (czy na pewno wbrew sobie?) Idei. "Żeromski jest cały z płci, miłości, instynktu, on został urobiony przez Erosa – stwierdzał autor "Ferdydurke" – tymczasem kochanek stał się obywatelem, a łowca drżeń miłosnych – nauczycielem". Ale czy nie jest i tak, że to połączenie owocuje tekstami dalekimi od dydaktyzmu, tekstami pełnymi miłosnego zapamiętania się, młodzieńczego zachłyśnięcia się prawdą, która jest żywa, dotyka nas, która nie daje spokoju?
Jak dziś przyjmiemy powieść o Judymie – lekarzu-idealiście wrażliwym na wszechobecną nędzę, walczącym z przeciwnikami uznającymi go za szaleńca, czującym odpowiedzialność za skazanych na społeczne wykluczenie, odtrącającym miłość, gdyż jego zdaniem założenie rodziny wiąże się z zamknięciem się na innych? Czy Judym
to jakiś świecki święty czy sentymentalny, bezproduktywny cierpiętnik?
Literatura nie sprawuje już od dawna rządu dusz. "Ludzie bezdomni" naznaczeni są nieznośnym piętnem szlachetnej, wielkiej lektury. Żeromski trafił na cokoły narodowych twórców. Mimo to, a może właśnie wbrew temu, warto wyzbyć się niepotrzebnych założeń i spróbować powrócić do tej tajemniczej, miejscami porywającej, miejscami irytującej opowieści o solidarności i o szaleństwie.
Adaptacja: Grażyna Gronczewska
Reżyseria: Waldemar Modestowicz
Obsada: Władysław Kowalski, Jacek Rozenek, Zofia Rysiówna, Małgorzata Kożuchowska, Dorota Landowska, Magdalena Wójcik
Od poniedziałku do piątku o godz. 15:30