Piotr Moss: kompozytor powinien pracować i pisać

Ostatnia aktualizacja: 21.03.2021 12:00
- Ja noszę w sobie muzykę, bo gdybym jej nie nosił, to nie mógłbym jej potem urodzić. Ale rzeczywiście coś jest w tym, że zamówienie na utwór – i to jest cudowne – odkrywa właśnie w kompozytorze to, co w nim siedzi i uwalnia ochotę na pisanie - opowiadał w Dwójce Piotr Moss, polski kompozytor mieszkający w Paryżu, autor piosenek, laureat "Złotego Mikrofonu" i wielu innych nagród na krajowych i międzynarodowych konkursach kompozytorskich.
Piotr Moss
Piotr MossFoto: Forum/Lukasz Dejnarowicz

moss1200.jpg
Piotr Moss: kompozytor rodzi się kompozytorem

Posłuchaj
58:53 2021_03_21 10_00_00_PR2_Cafe_Muza.mp3 Piotr Moss o swojej kompozytorskiej drodze (Cafe "Muza"/Dwójka)

Piotr Moss na co dzień mieszka w Paryżu, jednak pochodzi z Bydgoszczy. Jego kompozytorska droga związana jest z czterema wielkimi postaciami muzyki polskiej i światowej. Kompozytorskie studia rozpoczął bowiem pod okiem znakomitej skrzypaczki i kompozytorki Grażyny Bacewicz. Piotr Moss zdradził jednak, że początkowo "nie było między nimi chemii".

- Trzeba sięgnąć jeszcze do mojej "młodej młodości" muzycznej. To był Toruń, gdzie usiłowano mnie nauczyć gry na skrzypcach, przed czym się szalenie broniłem. W Grażynie Bacewicz wyczułem bratnią duszę, słuchając jej muzyki, bo ona była skrzypaczką i dobrze pisała na skrzypce. Postanowiłem więc któregoś dnia do niej napisać – o słodka naiwności 14-latka! – z Torunia do Warszawy - opowiadał gość audycji.

Młody, wówczas kilkunastoletni kompozytor, przesłał Grażynie Bacewicz list wraz z pakietem napisanych przez siebie utworów. - Nie znałem adresu, nie wiedziałem nawet, że istnieje Związek Kompozytorów Polskich. Wydawało mi się, że kompozytor to w ogóle jest człowiek nieżyjący, jak wielu młodych adeptów sztuki muzycznej myśli. Zaadresowałem "Grażyna Bacewicz, kompozytor, Warszawa". Dostałem w odpowiedzi od niej długi i mądry list, który mnie zmroził w moich kompozytorskich poczynaniach. To był zimny prysznic, bo nikt nie lubi dostawać takich listów - wspominał Piotr Moss.

Czytaj też:


anna dereszowska to się czyta 1200.jpg
"Sidła". Czytamy kryminał Grażyny Bacewicz

Kilka lat później gość audycji zdawał do Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Warszawie. Okazało się, że znalazł się w klasie Grażyny Bacewicz. - Ja byłem wtedy bardzo awangardowy, moje partytury były pełne wykresów, wspaniałych kolorów i jakichś spiętrzonych drgań i płaszczyzn dźwiękowych. Natomiast Grażyna Bacewicz poprosiła mnie, bym napisał wariacje na temat Szumana.

- Nie umiałem nawet tego zrobić, bo jak się człowiek za wcześnie zajmie awangardą, to potem ta awangarda może sprowadzić go na manowce. Wtedy ona powiedziała "zostawmy to, spróbujmy trio na flet, altówkę i harfę". Napisałem tylko trzy takty, ale to się Grażynie Bacewicz spodobało. Mieliśmy pisać dalej, ale niestety, to było w grudniu, a w styczniu już ją żegnaliśmy. Grażyna Bacewicz należy do tych osób, o których ciągle myślę. Ona jest przy mnie.

Czytaj też:


Po jej śmierci Piotr Moss kontynuował naukę w klasie Piotra Perkowskiego. Perkowski był jak mój tato. Czułem się u niego jak u siebie w domu - wspominał kompozytor. - Był cudownym człowiekiem, społecznikiem, pomagał ludziom.

- Pamiętam czasy, gdy nie było jeszcze Zamku Królewskiego w Warszawie, tylko jego fragmencik. Profesor ciągle mówił "my musimy ten zamek odbudować!". Niestety, należy do kompozytorów zapomnianych, bo za dużo poświęcił się pracy społecznej. Przecież jak się czyta jego biografię, to on założył i Filharmonię Krakowską, i Wyższą Szkołę Muzyczną we Wrocławiu. Walczę teraz bezskutecznie o to, by nazwano jedną z ulic, przy której mieszkał, jego imieniem. A on był również członkiem Komisji Nazewnictwa Ulic w Warszawie, więc ładny paradoks.

Pewnego dnia Piotr Perkowski powiedział do Piotra Mossa "ja już niczego więcej cię nie nauczę. Idź teraz do Pendereckiego, bo on jest nowocześniejszy ode mnie". Wówczas Krzysztof Penderecki był już bardzo charakterystyczny i mocno zindywidualizowany w języku dźwiękowym. - Przyjął mnie z otwartymi rękami. Niemniej, zawsze się go trochę bałem, ale on mi dawał zawsze takie rady, jak kolega koledze. Mówił mi "niech pan pisze jak chce, a nie tak jak trzeba".


Krzysztof Penderecki.jpg
Krzysztof Penderecki - serwis specjalny Polskiego Radia

Czytaj też:

Penderecki nakłonił też Piotra Mossa do dyrygowania własnymi utworami. - Zauważyłem, że wtedy szybciej idzie nagranie, jeśli przekazuję muzykom to, co chcę. Ale trudno powiedzieć, bym umiał dyrygować, raczej umiem przekazać swoje intencje.

- Zresztą, dyrygowanie jest też łatwiejsze, jeśli chodzi o zarabianie pieniędzy. Bo za koncert zarobi się jakąś sumę, pracując tydzień, a żeby taką samą sumę zarobić komponując, to trzeba o wiele dłużej pracować i nie jest to takie ewidentne - mówił artysta. Są także liczne anegdoty, że kompozytor nie powinien dyrygować, bo źle czuje tempo. Podobno jak kompozytor pisze Largo, to on źle czuje i w zasadzie powinien pisać Allegro Moderato.

- Ja w moich partyturach wpisuję określenia metronomiczne, ale w nawiasie – to niejako sugestia dla wykonawców. Ale to muzyka robi tempo i nie mam nic przeciwko temu, że jak Maksymiuk zadyryguje Largo w tempie Presto, to jest przekonujące i każdy kompozytor, nawet największy mu to wybaczy.

Czytaj też:

Piotr Moss znany jest także jako twórca muzyki teatralnej, rozrywkowej i filmowej. Współpracował również z France Culture i France Musique oraz Polskim Radiem jako autor muzycznych audycji. Jego dzieła są znane i grywane nie tylko w Europie, ale też m.in. w Stanach Zjednoczonych, Kolumbii i Afryce Południowej.

Kompozytor w 2009 roku uhonorowany został nagrodą specjalną Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z okazji 60. rocznicy urodzin i 40-lecia pracy artystycznej. Jest także odznaczony medalem "Zasłużony dla Kultury Polskiej".

***

Tytuł audycji: Cafe "Muza" 

Prowadził: Andrzej Sułek

Gość: Piotr Moss (kompozytor)

Data emisji: 21.03.2021

Godzina emisji: 10.00

Czytaj także

Ewa Mrowca: trzeba ciężko pracować, żeby dojść do poziomu artystycznego

Ostatnia aktualizacja: 06.12.2020 11:00
- Ogromnym zapleczem był dla mnie czas u prof. Elżbiety Stefańskiej. Jej dom zawsze stał otworem dla studentów. To był dom, do którego przychodziło się ćwiczyć o bardzo różnych porach, on po prostu służył muzyce. I to jest baza, z której cały czas czerpię - mówiła w Dwójce znakomita klawesynistka i pedagog Ewa Mrowca.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Aleksandra Świgut: na estradzie otwieram się ze swoją wrażliwością

Ostatnia aktualizacja: 14.02.2021 12:00
- Myślę, że każdy z nas ma swoją stronę, której nie pokazuje. Jednak zależy mi na tym, by na scenie przekazać moje najgłębsze myśli i uczucia, które nie zawsze emanują blaskiem. Dlatego muzyka Mahlera, tak związana z poczuciem samotności, jest mi bliska - mówiła w Dwójce znakomita pianistka Aleksandra Świgut.
rozwiń zwiń