Paul McCreesh: to muzyka wybrała mnie, a nie odwrotnie

Ostatnia aktualizacja: 26.02.2023 11:45
- Odczuwam fizyczną potrzebę uprawiania muzyki. W moim wieku najczęściej ludzie myślą już o emeryturze i o tym jak spędzać większość swojego czasu na polach golfowych. A ja… im jestem starszy tym bardziej potrzebuję uprawiania muzyki - mówił w audycji z cyklu Cafe "Muza" Paul McCreesh - ceniony dyrygent, a także założyciel i dyrektor artystyczny zespołu Gabrieli Consort & Players. 
Dyrygent Paul McCreesh podczas koncerytu Muzyka na wodzie  Muzyka ogni sztucznych Georga Friderica Haendla na Zamku Królewskim w Warszawie
Dyrygent Paul McCreesh podczas koncerytu "Muzyka na wodzie / Muzyka ogni sztucznych" Georga Friderica Haendla na Zamku Królewskim w WarszawieFoto: Rafał Guz/PAP

W Polsce jak w domu

Paul McCreesh współpracuje z orkiestrami na całym świecie, często bywa także w Polsce. - Współpracuję z Orkiestrą w Poznaniu już od wielu lat, więc zdecydowanie Poznań stał się już jednym z moich polskich domów - opowiadał. - Mam to szczęście, że przyjeżdżam pracować z tymi muzykami dość regularnie i naprawdę doceniam ten fakt. (...). I mimo że mój polski nie jest zbyt dobry, to czuję się już w Polsce jak w domu - dodał.

- Orkiestra w Poznaniu stała się bliska mojemu sercu. Muzycy mają wspaniałe podejście do pracy, uwielbiają pracować nad detalami i wprost są głodni tego, by dobrze grać, a to prawdziwy dar dla każdego dyrygenta - podkreślił nasz gość. - Cieszę się więc, że mieliśmy możliwość przygotować wspólnie szeroki wachlarz repertuaru, w tym kompozycje, których wykonanie prowadziłem w Poznaniu po raz pierwszy. A to naprawdę coś, co docenia się będąc już w moim wieku - wyznał radiowej Dwójce brytyjski dyrygent.

Zaczęło się od Wratislavii Cantans

Początki koncertowania Paula McCreesha nad Wisłą sięgają przełomu lat 80. i 90. - Przygotowywałem wtedy jakiś koncert dla Wratislavii Cantans, jeszcze na długo przed tym, jak zostałem dyrektorem artystycznym tego festiwalu. To było tak dawno temu, że pamiętam to jak przez mgłę - wspominał muzyk. - Z jednej strony pamiętam te robiące na mnie wrażenie budynki, a z drugiej fatalną pizzę z konserwowanymi warzywami; hotele też nie przypadły mi do gustu. Teraz to już zupełnie inny kraj, pełen wspaniałej energii i młodych ludzi, którzy po prostu są głodni wrażeń. 

- Mamy w Polsce niesamowite orkiestry, pełne młodych ludzi zaangażowanych, otwartych na jakże szeroką paletę repertuarową, naprawdę szczerze nią zainteresowanych - podkreślił dyrygent. - Moim zdaniem to jest właśnie sedno kraju rozwijającego się – i nie mam tu na myśli politycznego znaczenia tego słowa, bo to samo mógłbym powiedzieć dosłownie o każdym innym kraju, w którym bywam.

Młodzi potrzebują kultury

Jak zaznaczył Paul McCreesh, im bardziej świat staje się skomplikowany, tym bardziej potrzebujemy kultury. - To ona nas karmi, to ona uczy nas tego, co znaczy być człowiekiem - mówił. - Jestem człowiekiem bardzo politycznym; politycznie wściekłym. Bo my wciąż ignorujemy wagę kultury, w szczególności w wymiarze edukacyjnym.

- Celem, który sobie wyznaczyłem jest to, by pracować ze zwykłymi młodymi ludźmi. Nie tylko dyrygując orkiestrami, ale także, a może przede wszystkim, w chórach - podkreślił nasz gość. - I chcę bardzo głośno powiedzieć wszystkim odpowiedzialnym za edukację politykom: musimy uczyć młodych ludzi partycypacji w kulturze. Musimy zaangażować ich w aktywne jej współtworzenie, bo tylko dzięki temu naprawdę wsiąkną w szeroki sposób postrzegania literatury, języka, filozofii. W to, co znaczy dziś międzykulturowość i myśl religijna. - dodał.

Posłuchaj
59:04 2023_02_26 10_00_02_PR2_Cafe_Muza.mp3 Paul McCreesh - brytyjski dyrygent blisko związany z Polską (Cafe "Muza"/Dwójka)

 

Wiele wspaniałych orkiestr

Paul McCreesh gościnnie prowadził orkiestry tej miary, co Gewandhausorchester Leipzig, Bergen Philharmonic Orchestra, Royal Northern Sinfonia, Tokyo Metropolitan Symphony Orchestra, Hong Kong Philharmonic Orchestra, Sydney Symphony Orchestra, Verbier Festival Orchestra, Konzerthausorchester Berlin, Wiener Kammerorchester, Arctic Philharmonic Chamber Orchestra. Regularnie występuje z Saint Paul Chamber Orchestra i Kammerorchester Basel.

W latach 2013–2016 był głównym dyrygentem i doradcą artystycznym Gulbenkian Orchestra. Zasłynął również jako interpretator repertuaru operowego, przygotowując i prowadząc liczne spektakle na deskach Teatro Real, Den Kongelige Opera, Opéra Comique, Vlaamse Opera, Bergen Nasjonale Opera i podczas festiwalu w Verbier.

Znakomicie przyjęte płyty

W 2011 roku – we współpracy z założonym przez siebie Gabrieli Consort & Players, Signum Classics i festiwalem Wratislavia Cantans (w ramach którego w latach 2006–2012 pełnił funkcję dyrektora artystycznego) – założył własną wytwórnię płytową Winged Lion, nakładem której ukazał się m.in. wydany w 2017 r. i znakomicie przyjęty przez międzynarodową krytykę album zawierający Pory roku J. Haydna. Ponadto w swoim dorobku fonograficznym ma nagrania płytowe wyróżnione takimi nagrodami, jak BBC Music Magazine Award 2014 (War Requiem B. Brittena), Diapason d’Or 2013 (Eliasz F. Mendelssohna-Bartholdy’ego), Gramophone Classical Music Award 2013 (Nowa Koronacja wenecka 1595) i BBC Music Magazine Award 2012 (Grande Messe des morts H. Berlioza).

[korzystano ze strony nospr.org.pl]


***

Tytuł audycji: Cafe "Muza"

Prowadził: Karol Furtak

Gość: Paul McCreesh (dyrygent)

Data emisji: 26.02.2023

Godzina emisji: 10.00

pg/uk

Czytaj także

Marek Janowski: trafiłem do świata dyrygentury przez operę

Ostatnia aktualizacja: 05.02.2023 12:45
- Zacząłem studia na dwóch kierunkach. Na uniwersytecie poszedłem na matematykę, a do konserwatorium, by kontynuować naukę gry na skrzypcach i fortepianie. W związku z tym musiałem oczywiście grać w orkiestrze studenckiej. I za każdym razem, gdy obserwowałem pracujących tam z nami studentów dyrygentury, myślałem sobie: Mój Boże, potrafiłbym to robić zdecydowanie, zdecydowanie lepiej - mówił w Dwójce maestro Marek Janowski.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Jerzy Salwarowski - zapowiadał się na pianistę, został dyrygentem [ZOBACZ WIDEO]

Ostatnia aktualizacja: 12.02.2023 11:30
- Na lodowisku ktoś założył mi tzw. haka za nogi i przewróciłem się, podpierając się prawą ręką w taki sposób, że złamałem sobie gość strzałkową tuż nad przegubem. Mimo że składali mi to najlepsi chirurdzy w Krakowie, to jednak w prawej ręce przy szybkich ruchach do góry, przy pasażach, przy skokach pojawiał się duży ból - opowiadał w Cafe "Muza" dyrygent Jerzy Salwarowski.
rozwiń zwiń