Posłuchaj
09:10 Bonowicz.mp3 Wojciech Bonowicz o genius loci, poezji i literaturze non-fiction (Dwójka/Literackie witaminy)
- Kiedy samemu się pisze, to bardzo ważne jest, żeby też czytać, zwłaszcza coś, co jest kompletnie niezwiązane z naszą pracą. Każdy z nas piszących ma taki wewnętrzny akumulator i musi go doładowywać. A nie jest w stanie robić tego tylko tym, czym się zajmuje, bo doładowując wtedy od razu rozładowuje, bo myśli o tej pracy - przekonywał gość Dwójki.
Wojciech Bonowicz: Tischner uczył, że myślenie daje wolność >>>
Wyznał on, że oczywiście miał takie lektury, które go przeprowadziły przez czas pisania biografii ks. Józefa Tischnera, który się nałożył na okres intensywnej izolacji. - Wybrałem taką lekturę, której nigdy w całości nie przeczytałem, a teraz był na to czas, mianowicie "Obrazy Włoch" Pawła Muratowa - powiedział Wojciech Bonowicz.
- Pracując, podróżowałem z Tischnerem po Podhalu, Krakowie, Wiedniu, po wielkich horyzontach myśli europejskiej, a tam podróżowałem z Muratowem po całych Włoszech - opowiadał pisarz. - Wtedy Włochy były w centrum epidemii, więc to wszystko było bardziej przejmujące. Wenecja, Toskania, poszczególne przystanki… Muratow ma niesamowity styl i umiejętność połączenia wnikliwej interpretacji dzieł sztuki z pokazaniem tła epoki, pewnego klimatu miejsca - kontynuował.
- Udało mu się pokazać, jak sztuka czerpie z czegoś, co jest geniuszem miejsca - genius loci i jak też to współtworzy. Ten klimat zmienił się pewnie znacznie od czasów Muratowa - dodał.
Przy "Obrazach Włoch" pojawiła się też Bonowiczowi pewna analogia z Tischnerem, który miał podobny stosunek do Podhala i do Góralszczyzny. Z jednej strony czerpał, a z drugiej formował to miejsce, w pewien sposób na nowo tworzył to miejsce. Był jednym z tych, którzy stworzyli nowy obraz Podhala i kultury Podhalańskiej.
Gość Doroty Gacek mówił, że czyta bardzo dużo poezji zarówno współczesnej, jak też wraca do swoich ulubionych autorów. - Jakoś miałem apetyt na to, co starsze: Gałczyński, Broniewski, Tuwim, Świerczyńska. Ale oczywiście śledzę to, co się ukazuje, czytałem m.in. bardzo interesujące książki Joanny Oparek, Anny Adamowicz czy Justyny Bargielskiej.
- Pisząc prozę, a zwłaszcza prozę niefabularną, zapędzamy te słowa do pewnego takiego praktycznego wysiłku. Ono ma być przeźroczyste, przede wszystkim dobrze opisać - to jest w porządku, taka jest rola tego typu literatury - tłumaczył. - Do poezji idzie się po to, żeby zobaczyć, że słowa mogą sobie trochę pofikać. Mogą się poczuć trochę swobodniej lub pojawiają się w nowych kontekstach - dodał.
- Czytam dużo literatury z półki non-fiction. Ostatnio biografia Anny Walentynowicz, którą napisali Dorota Karaś i Marek Sterlingow. Świetna robota reporterska. Umiejętność skrótu, posłużenia się obrazem, umiejętność dotknięcia także takich bardzo kontrowersyjnych obszarów - biograf Tischnera wyznał, że czytał ją z wielkim podziwem.
"Walentynowicz. Anna szuka raju" biografia napisana od nowa >>>
- Ta książka pozwala wiele rzeczy zrozumieć. I patrzy się na tych wszystkich bohaterów pierwszej Solidarności w sumie z wielką sympatią. Widzi się ludzi uwikłanych w rozmaite procesy historyczne. Widzi się potężny aparat państwa, który jest zaprzęgnięty po to, by tę garstkę odważnych, szalonych ludzi spacyfikować. I jednak oni się wymykają. Ta biografia bardzo mnie oczarowała. Te wszystkie postaci do mnie wróciły oczyszczone z tego błota, którym zostały obrzucone przez te wszystkie lata – podkreślał poeta.
Bardzo rzadko zdarza się, żeby powstawały biografie kogoś, kto przez większość życia pracował fizycznie. - Myślę, że ta książka może odegrać błogosławioną rolę, jeśli chodzi o polskie podziały, ale też o polską wyobraźnię w ogóle - zaznaczał. - Duża historia Polski to jest historia ciężkiej ludzkiej pracy - podkreślał.
Anna Walentynowicz jedną ze 100 kobiet tygodnika "Time", które zdefiniowały ostatnie stulecie >>>
Wojciech Bonowicz czytał też ostatnio książkę, która nie miała - według niego - należnego rezonansu w Polsce. Jest to powieść "Huśtawka oddechu" Herty Müller inspirowana rzeczywistymi wydarzeniami. - Ja już ją kiedyś przeczytałem, a teraz do niej wróciłem - podkreślił pisarz.
Herta Müller głośno mówi, co przeżyła >>>
- To jest trudna lektura. To jest opowieść ze środka obozu koncentracyjnego dla Niemców w Rosji, po zakończeniu II wojny światowej. Opowieść jest niezwykle ciekawa, ale przede wszystkim ciekawy jest język Herty Müller. Np. opis głodu u niej jest tak niewiarygodny, te akapity poświęcone temu jak człowiek przeżywa głód, są tak mocne, przemawiające do wyobraźni. Budzi przede wszystkim podziw to, że można tyle na temat głodu powiedzieć. Ta rzeczywistość robi się bardzo bogata, wieloznaczna. Ile jest tych sposobów ucieczki przed głodem, oszukania go itd. Ale też w jaki sposób on nami zarządza - opowiadał.
Czekamy także na Państwa opowieści o książkach, które w tym trudnym czasie są "literackimi witaminami". Nasz adres mailowy literackiewitaminy@polskieradio.pl
***
Tytuł audycji: Literackie witaminy
Prowadziła: Dorota Gacek
Gość: Wojciech Bonowicz (poeta, autor m.in. wydanej na 20. rocznicę śmierci ks. Józefa Tischnera biografii tego kapłana i filozofa)
Data emisji: 13.07.2020
Godzina emisji: 16.45