Andrzej Korzyński: wystarczy dwóch facetów i wieloślad
15:53 2021_10_25 12_44_44_PR2_Zapiski_ze_wspolczesnosci.mp3 Andrzej Korzyński o swoich pierwszych doświadczeniach muzycznych i dzieciństwie w latach 40. (Zapiski ze współczesności/Dwójka)
15:47 2021_10_26 12_44_48_PR2_Zapiski_ze_wspolczesnosci.mp3 Andrzej Korzyński o studiach, pierwszych sukcesach kompozytorskich i pracy w Polskim Radiu (Zapiski ze współczesności/Dwójka)
14:49 2021_10_27 12_45_11_PR2_Zapiski_ze_wspolczesnosci.mp3 Andrzej Korzyński o wieloletniej przyjaźni z Andrzejem Żuławskim (Zapiski ze współczesności/Dwójka)
15:49 2021_10_28 12_44_24_PR2_Zapiski_ze_wspolczesnosci.mp3 Andrzej Korzyński o okresie pracy nad muzyką do "Akademii Pana Kleksa" i znajomości z Jerzym Gruzą (Zapiski ze współczesności/>Dwójka)
15:40 2021_10_29 12_44_50_PR2_Zapiski_ze_wspolczesnosci.mp3 Andrzej Korzyński o pracy dla dużych studiów filmowych w Paryżu oraz Rzymie i współpracy z Andrzejem Wajdą (Zapiski ze współczesności/Dwójka)
Bohaterem "Zapisków ze współczesności" od 25 do 29 października był Andrzej Korzyński – kompozytor muzyki filmowej, autor tekstów, pianista i radiowiec.
Anonsując książkowy wywiad rzekę, kompozytor powiedział: "Proszę, żeby się Państwo, czytając ten wywiad, nie denerwowali, że tak mi się w życiu udało". Powinniśmy chyba sparafrazować te słowa, apelując, żeby się Państwo, słuchając naszego cyklu, nie denerwowali, że tak się naszemu bohaterowi w życiu udało.
Urodzony w czasie II wojny światowej, czas Powstania przeżył poza Warszawą. Po powrocie do zrujnowanej stolicy, zachęcany przez matkę, zajął się muzyką. Trafił do klasy kompozycji profesora Sikorskiego. Warszawska uczelnia okazała się przepustką do radia.
Andrzej Korzyński tak wspominał swoje początki. - W szkole muzycznej byłem ulubionym studentem profesora Kurkiewicza, miałem u niego tzw. dodatkowe instrumenty, gra na puzonie mi nie wyszła. Poznając je, potem pisząc partytury, umiałem dokładnie wykorzystać możliwości tych instrumentów, nie wychodzić poza ich skalę. Wtedy napisałem sonatinę na altówkę i na klarnet. Okazało się, że to były dobre kompozycje. Akurat w Polsce był dyrygent, który szukał talentów, miałem jechać do Cleveland. Najpierw spędziłem miesiąc na stypendium w Paryżu, a potem wróciłem do Warszawy ku radości rodziców.
Radio na Myśliwieckiej
Zaznaczył, że zawsze fascynowało go radio. - Kiedy przechodziłem Myśliwiecką, to słyszałem różne piosenki i marzyłem, żeby z tego okna kiedyś usłyszeć swój utwór, co się na szczęście spełniło. Potem pracowałem w studenckim magazynie muzycznym, obsługiwaliśmy Hybrydy, Stodołę, STS, nagrywając te piosenki, dialogi. Wtedy po raz pierwszy na antenie pojawili się tacy ludzie, jak Wojciech Młynarski, Jan Pietrzak, zespół Tajfuny. Po dwóch latach, któregoś dnia, nasza pełna zbiorów szafa opustoszała, wszystko skasowano, z naszego koncertowego dorobku nagraniowego nic nie zostało - wspominał.
- Na wakacjach poznałem prześliczną dziewczynę, która do dzisiaj jest moją żoną. Dowiedziałem się, że to córka Włodzimierza Sokorskiego. Wszyscy znajomi mówili, że nie mam szans, ale olśniłem ją tym, że świetnie grałem ragtime'y. Byłem główną atrakcją prywatek, nawet kolędy w czasie świąt grałem ragtime'owo, wszyscy byli zachwyceni - mówił ze śmiechem.
Polska młodzież śpiewa polskie piosenki
Jak wspominał gość Dwójki, Włodzimierz Sokorski wiedział o planach założenia młodzieżowej redakcji muzycznej. - Było trzech pomysłodawców: Witold Pograniczny, Mateusz Święcicki i ja. Święcicki pełnił wtedy ważną funkcję w Trójce, ale ten program na UKF-ie nie docierał do wielu ludzi, brakowało odpowiednich odbiorników. Studio Rytm musiało nadawać na falach długich, w 1965 roku powstała redakcja "Popołudnie z młodością", codziennie mieliśmy 15 minut na antenie i dostęp do studia. Mogliśmy do niego wpuścić zespół i nagrywać jego własny repertuar, otrzaskany wcześniej na koncertach.
Dzięki tej działalności zrodziło się szybko kilka znanych później grup. - Ryszard Poznakowski i "Trubadurzy", zespół Czworo, wśród nich był Andrzej Turski, potem został lektorem i zrobił karierę w radiu i telewizji. Dżamble z Andrzejem Zauchą, Marek Grechuta. Czesław Niemen wprowadził małą rewolucję, kiedy dęciaki zaczęły grać z gitarami. Ja znalazłem wokalistę, który śpiewał moje piosenki, miał miły głos, dziewczyny lubią smutnych chłopaków. Piotr Szczepanik zaśpiewał "Żółte kalendarze", które potem zostały radiową piosenką roku 1965, ten sam sukces powtórzył rok później utworem "Kochać" - przypomniał Andrzej Korzyński.
Bliżej filharmonii niż rock'n'rolla
Dodał, że jego piosenki były bardziej liryczne, niż większość bigbeatowych utworów. - To było jakby połączenie klasyki z big-beatem. Stanąłem wtedy na nogi finansowo, pierwsza płyta z czterema piosenkami rozeszła się w nakładzie 500 tysięcy egzemplarzy. Potem ukazał się album Piotra Szczepanika z piosenkami moimi, ale również innych kompozytorów, i był wielkim hitem. Dzięki temu kupiłem sobie samochód i mały domek na Mokotowie, to były takie pieniądze - mówił.
Andrzej Korzyński przyłożył rękę do bigbitowej rewolucji, stworzył muzykę między innymi do filmów Wajdy i Żuławskiego, napisał piosenki do legendarnej "Akademii Pana Kleksa", a w latach 90. otarł się nawet o muzykę chodnikową.
***
Tytuł audycji: Zapiski ze współczesności
Przygotował: Jakub Kukla
Gość audycji: Andrzej Korzyński (kompozytor muzyki filmowej, autor tekstów, pianista i radiowiec)
Data emisji: 25-29.10.2021
Godzina emisji: 12.45
mo