Bonaszewski: zagranie kogoś dobrego to bardzo trudne zadanie [ZOBACZ WIDEO]

Ostatnia aktualizacja: 13.11.2021 13:00
- Jestem naprawdę przekonany, że to wspaniały zawód, mam być aktorem, a nie opowiadać, na czym polega życie. Jako reżyser nie mam metody, a na pedagoga się nie nadaję - mówił na antenie Dwójki Mariusz Bonaszewski.

Mariusz Bonaszewski 1200.JPG
Literackie fascynacje Mariusza Bonaszewskiego

Posłuchaj
58:27 2021_11_13 12_00_17_PR2_Mazurek_slucha.mp3 Rozmowa z aktorem i reżyserem Mariuszem Bonaszewskim (Mazurek słucha/Dwójka)

 

Mariusz Bonaszewski w 1992 roku zagrał Hamleta w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. - Wtedy miałem poczucie, że jestem niezwykle popularny, takie uczucie towarzyszy aktorowi, kiedy wychodzi do ukłonów, a cała publiczność wstaje. Tłum po wielokroć odprowadzał mnie wtedy na przystanek autobusowy, czułem się wtedy dość niezwykle. Na początku wszędzie było mnie dużo - wspominał na antenie Dwójki.

Dodał, że nie zdecydował się zagrać dwóch dużych ról w serialach i ogromnej roli w filmie. - Dyrektor Zapasiewicz powiedział, że usunie mnie z teatru, jeśli przyjmę tę rolę. Przeraziłem się i uciekłem. Okazało się, że zacząłem grać w teatrze strasznie dużo, w zasadzie nie wiedziałem, co się dzieje. Aktor, którego się nie rozpoznaje, ma prawo przeżywać swego rodzaju rozczarowanie, choć popularność nie jest miarą jego pracy - zaznaczył.

Zaczęło się od trenu Kochanowskiego

Mariusz Bonaszewski przypomniał także swe kłopoty z wymową w czasach szkolnych. - W ciągu tygodnia nauczyłem się wymawiać "r". Strasznie się jąkałem i moja nauczycielka w podstawówce, Anna Pisarska, poprosiła innych nauczycieli i ja, siedząc w pierwszej ławce, pisałem odpowiedzi. Któregoś dnia przyniosła płytę z Norwidem, Kochanowskim w wykonaniu Łapickiego i Zapasiewicza. Poprosiła mnie, abym wsłuchując się w to nagranie, spróbował się czegoś nauczyć. Wybrałem Łapickiego i tren Kochanowskiego, potem wyrecytowałem go przed klasą i nie zająknąłem się ani razu. 

Czytaj też:

Jak wspominał, w czasach młodości do teatru miał blisko. - Mój blok, mur gotycki, park z pomnikiem Szymanowskiego i za nim był teatr. Miałem poczucie, że dziwnie odbieram widowiska, wchodziłem w te zdarzenia bez żadnego trudu, pomyślałem, że może powinienem coś takiego robić. Nie dostałem się do szkoły krakowskiej, pracowałem w Słupsku jako maszynista, statystowałem w "Edypie" - mówił.

Każdy reżyser pracuje inaczej

Aktor powiedział, że są reżyserzy, z którymi chciałby się pokłócić. - Na Dworcu Świebodzkim we Wrocławiu podglądałem reżyserię Krystiana Lupy, widziałem te jego szalone monologi. Pracowałem wtedy z Jerzym Jarockim, miałem poczucie, że się z nim porozumiewam. Gdybym był na miejscu aktorów Lupy, to pewnie bym się z nim kłócił, to był teatr. 

Gość Roberta Mazurka przypomniał swoje trudne spotkanie z Andrzejem Wajdą. - Ono się zakończyło awanturą, listami. W czasie normalnej, znakomitej pracy w Teatrze Telewizji bolesne było dla mnie ocenianie pracy Jerzego Grzegorzewskiego przez Wajdę.

Mariusz Bonaszewski mówił także o pracy z Władysławem Pasikowskim. - Zobaczyłem reżysera, który przychodzi na plan i właściwie w głowie ma zmontowany film. Jest niezwykle precyzyjnie przygotowany, może nawet zbyt.

Zobacz zapowiedź:

***

Tytuł audycji: Mazurek słucha

Prowadził: Robert Mazurek

Gość: Mariusz Bonaszewski (aktor i reżyser)

Data emisji: 13.11.2021

Godzina emisji: 12.00

mo

Czytaj także

Jerzy Lisowski i Jarosław Iwaszkiewicz w listach

Ostatnia aktualizacja: 26.04.2021 11:16
Nakładem Wydawnictwa Akademickiego SEDNO ukazał się obszerny, liczący dwa tomy zbiór korespondencja Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów oraz Jerzego Lisowskiego, obejmujący lata 1947–1979. Fragment korespondencji, przedstawiający wzajemne relacje między studentem francuskiego uniwersytetu Jerzym Lisowskim, a dojrzałym już znanym i cenionym pisarzem Jarosławem Iwaszkiewiczem wybraliśmy do lektury w cyklu "To się czyta". Listy Jerzego Lisowskiego czyta Mariusz Bonaszewski, a Jarosława Iwaszkiewicza - Krzysztof Gosztyła.
rozwiń zwiń