28:35 Ślady Pamięci 15.03.2021.mp3 60. rocznica rozpoczęcia budowy muru berlińskiego (Ślady pamięci/Dwójka)
Kennedy w Berlinie - zobacz serwis specjalny
Dokładnie 13 sierpnia 1961 rozpoczęto budowę muru, który miał przepołowić Berlin na dwie strefy. Autorem tego przedsięwzięcia był przywódca NRD Walter Ulbricht. Powodem były liczne ucieczki mieszkańców Niemiec Wschodnich do Republiki Federalnej Niemiec.
- Berlin był miejscem najdogodniejszym do ucieczki. Według szacunków, od 1949 roku, czyli od momentu, kiedy utworzono dwa państwa niemieckie, z NRD wydostały się prawie 3 miliony ludzi - wyjaśnił prof. Rafał Habielski. Dodał, że decyzji o podziale kraju można było się spodziewać, ponieważ w 1945 roku w postanowieniach w sprawie Niemiec zakładano podział terytorium na cztery strefy okupacyjne: sowiecką, a także amerykańską, brytyjską i francuską.
- Analogiczny miał być podział Berlina. Przy czym powstawało pytanie, jak będzie wyglądał przyszły status Berlina w sytuacji, kiedy stosunki między Związkiem Sowieckim a Zachodem stają się coraz gorsze - podkreślił historyk. Punktem kulminacyjnym w relacjach był rok 1949. - Wówczas sektor wschodni Berlina zaczyna pełnić funkcję stolicy NRD, a trzy sektory zachodnie stanowią wolną enklawę, która z biegiem czasu przyjmuje status kraju związkowego Niemieckiej Republiki Federalnej.
Czytaj też:
13 sierpnia rozpoczęła się Akcja Róża. W jej ramach zaczęto opasywać zasiekami z drutów kolczastych radziecką strefę okupacyjną Berlina, a granicy pilnowało około 10 tysięcy wschodnioniemieckich funkcjonariuszy – policjantów i członków straży robotniczych. Początkowo stawiano pionowe płyty betonowe zwieńczone drutem kolczastym. Były to dwa mury, postawione w odległości kilkunastu metrów, podzielone zaoraną przestrzenią, uzbrojone w urządzenia samostrzelające i wieżyczki ze strażnikami.
- Granica była nie do sforsowania. Tam były miny, pułapki, zasieki. Jednak mimo świadomości, że mur jest nie do pokonania, podejmowano próby jego przekraczania. Najczęściej mur widzieliśmy z jednej lub drugiej strony. Wydawało się, że miasto jest podzielone murem. Ale jeśli spojrzeć na to z lotu ptaka, to miasto otoczono murem. Mieliśmy więc do czynienia z czymś w rodzaju gigantycznego obozu, zamieszkiwanego przez setki tysięcy osób.
Zdaniem prof. Rafała Habielskiego, RFN, mimo cech więziennych, stało się enklawą wolności, szeroko opisywaną w literaturze. Szczególnie uderzający jest zapis wspomnień dotyczących przejazdu koleją. - Berlin Wschodni był szary i wygaszony, jeśli przejeżdżało się w nocy. A Berlin Zachodni sprawiał wrażenie miasta radosnego, tętniącego życiem - wspominał historyk.
Czytaj też:
Proces szesnastu. "Stalin pokazał, jak niewiele może Zachód"
Kontrast stanowiły także wieżowce wznoszone po stronie zachodniej, z reklamami i neonami wolnej prasy, zwróconymi w kierunku Berlina Wschodniego, a także telewizja – mieszkańcy obu części miasta mieli bowiem dostęp do zachodniej telewizji. - W NRD dość wcześnie gasły światła w mieszkaniach, bo uważano, że wtedy nikt nie będzie podejrzewał ich o oglądanie telewizji. Widać było jednak fioletową poświatę i można było się domyśleć, że oglądają programy zachodnioniemieckie.
26 czerwca 1963 do Berlina przyjechał prezydent USA John F. Kennedy. Tego dnia wygłosił słynne przemówienie:
Wolność boryka się z trudnościami, a demokracja ma swoje skazy – lecz nigdy nie musieliśmy wznosić murów, by powstrzymać ludzi przed ucieczką.
Koniec muru berlińskiego nadszedł dość nieoczekiwanie - wraz z załamaniem się systemu komunistycznego w krajach Europy Środkowej i Wschodniej. Do dziś pozostał symbolem zimnej wojny i podziału Niemiec.
***
Tytuł audycji: Ślady pamięci
Prowadzili: prof. Rafał Habielski i Andrzej Mietkowski
Data emisji: 15.03.2021
Godzina emisji: 17.30
am