- Musimy być gotowi, działać bez paniki, być konsekwentni, i pamiętać, że Zachód, włączając w to Polskę, ma przewagę. Zrobimy, co trzeba – mówił dyplomata Daniel Fried, pytany o zbrojenia i agresywną politykę Rosji w regionie Europy Środkowo-Wschodniej.
Daniel Fried stwierdził że w kwestii wzmocnienia wschodniej flanki sytuacja jest teraz lepsza niż 10 lat temu – w regionie jest więcej sił USA, a w kwestii ich powiększania jest konsensus wśród głównych sił politycznych USA.
Były ambasador w Warszawie, w czasie gdy Polska wstępowała do NATO, dostrzega obecnie powrót Rosji do zimnowojennej retoryki, m.in. gróźb o katastrofie atomowej. Chodzi o wywołanie paniki. - Nie można dać się zastraszyć – przestrzegał Daniel Fried.
Dyplomata zaznaczył, że przy tym należy traktować pole manewru Rosji poważnie – to oznacza wyzwanie dla Europy. Zwrócił szczególną uwagę na agresywną dezinformację Moskwy w wielu krajach Zachodu, w tym w USA i w Polsce. To problem często umykający uwadze.
Więcej w tekście rozmowy.
***
PolskieRadio24.pl: Rosja prowadzi agresywną politykę w regionie, w tym kontekście szczególnie niepokojący wydaje się fakt, ze wzmacnia konsekwentnie obwód kaliningradzki. Media poinformowały w ostatnich dniach, że Rosja zamierza skierować pułk czołgów – 90 pojazdów. Uzbrajanie tego obszaru trwa już od dłuższego czasu – i chodzi o bardzo zaawansowane uzbrojenie. Wcześniej zdarzały się tezy, że Rosja modernizuje siły zbrojne, ale dziś już chyba widać wyraźnie, chodzi o coś więcej.
Po pierwsze, trzeba rozumieć, że mamy wspólny zbiorowy problem bezpieczeństwa w Europie, powodem jest agresja Rosji. Po drugie musimy zdawać sobie sprawę, że jesteśmy w o wiele lepszej sytuacji niż 10 lat temu.
Mamy amerykańską brygadę pancerną na terytorium Polski. Nie jest tutaj na stałe, tylko w systemie rotacyjnym, ale jest. 10 lat temu nie można było sobie tego wyobrazić. Mamy również amerykański batalion w ramach NATO, niedaleko od Suwałek.
Teraz jesteśmy w trakcie rokowań polsko-amerykańskich w sprawie bazy USA. Zatem nie obawiałbym się propagandy Rosji. Pamiętam, jak Nikita Siergiejewicz (Chruszczow) powtarzał, że będzie wojna, będzie zwycięstwo ZSRR, katastrofa. Próbował nas zastraszyć.
Musimy być gotowi, działać bez paniki, być konsekwentni, i pamiętać, że Zachód, włączając w to Polskę, ma przewagę. Zrobimy, co trzeba. Obecnie jestem o wiele bardziej optymistycznie nastawiony. Jeszcze za administracji Obamy rozlokowano brygadę pancerną w Polsce – to dowodzi, że jest konsensus w tej kwestii między demokratami i republikanami. To bardzo ważne. Ekipa Putina, Kremla, rozumieją, co to oznacza.
Rosja w ostatnim czasie próbuje straszyć Zachód, USA? W rosyjskich mediach zamieszczono w ostatnim czasie artykuł o tym, że jak się wprowadzi na uzbrojenie nowe rakiety Sarmaty, to 10 takich wystarcza na całe Stany Zjednoczone…
To przypomina retorykę Nikity Siergiejewicza. Powtarzał, że będzie wojna jądrowa, katastrofa. Za ZSRR Rosjanie mówili podobnie. Może mają nostalgię za zimną wojną i okresem "mocarstwowości".
Czy to jest zagrożenie?
Jest to problem, jednak nie tylko Rosja, ale też USA, mają rakiety strategiczne. Ale po co ciągle o tym mówić? Żeby nas zastraszyć? Nie widzę powodów do paniki z powodu zagrożenia ze strony Rosji.
Przy tym wszystkim musimy traktować pole manewru Rosji poważnie. Przypomnijmy, że zwłaszcza w dziedzinie dezinformacji Rosjanie są bardzo aktywni i agresywni, także w dużym stopniu w Stanach Zjednoczonych. Nie wątpię, że są aktywni w Polsce, we Francji, w Hiszpanii, w Niemczech, Wielkiej Brytanii. Musimy traktować te kwestie poważnie, ale bez paniki.
Rosja zatem powtarza groźby z czasów zimnej wojny.
Nie widzę tu nic nowego w tym sensie, są jednak nowe technologie i nowe metody.
Co pan najlepiej pamięta z czasów, gdy był pan ambasadorem, asystentem sekretarza stanu ds. Europy?
Najważniejszy był cud, którego Polacy sami dokonali w swoim kraju. Polacy zbudowali kraj dobrobytu, demokracji według najlepszych polskich tradycji, na bazie ruiny komunizmu. To, co zrobili Polacy, to cud.
Za każdym razem, gdy jestem w Warszawie, przypominam sobie, jak wyglądała w latach 80. Cieszę się, że miałem zaszczyt współpracować z Polakami w transformacji Europy, Polski i całego świata. Jestem z tego dumny.
W tym roku obchodzimy 100 lat stosunków dyplomatycznych Polski i Stanów Zjednoczonych. Jestem dumny z tego, że osiągnęliśmy tak wiele rzeczy razem. My Amerykanie, popełniliśmy błędy, a nawet gorzej niż błędy – mam na myśli Jałtę.
Jednak potem powróciliśmy do naszych zasad. Popieraliśmy Polskę podczas zimnej wojny. Popieraliśmy Solidarność w latach 80., popieraliśmy Rzeczpospolitą po 1989 roku.
Jestem dumny, że razem z naszymi polskimi przyjaciółmi zniszczyliśmy ład jałtański i budowaliśmy razem Europę bez podziałów. Jestem dumny z tego. I wiele mamy do zrobienia w drugim stuleciu naszych relacji dyplomatycznych.
***
Daniel Fried był ambasadorem Stanów Zjednoczonych w Polsce w latach 1997–2000, a więc w czasie gdy Polska wstępowała do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Był również koordynatorem ds. sankcji i asystentem sekretarza stanu ds. Europy i Eurazji (odpowiadającym w latach 2005-2009 za stosunki dyplomatyczne z 50 krajami europejskimi i euroazjatyckimi oraz z NATO.
***
Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl