Trudne życie z łuszczycą
Jedynka
Andrzej Gralewski
12.04.2011
Rano smaruję się cały, przyklejam na to koszulę i idę do pracy - tak o swoim życiu mówi pacjent z łuszczycą.
foto: źr. Wikipedia
Aż do połowy XIX wieku pacjentów z łuszczycą izolowano, gdyż mylono tę chorobę z trądem. Bezsensownie - gdyż to choroba autoimmunologiczna - całkowicie niezakaźna. Jednak ze względu na spektakularne objawy na skórze chorzy wciąż często są skazani na społeczną izolację. Typów łuszczycy jest wiele: pospolita, stawowa, kropelkowata, plackowata. - Zdecydowana większość chorych, na szczęście, ma łuszczycę o małym nasileniu, w której zajęte jest mniej niż 3 proc. powierzchni ciała - mówi dermatolog, prof. Lidia Rudnik. W takim wypadku leczy się ją maściami, które - jak podkreśla profesor - są coraz doskonalsze. Niestety, ponieważ są to preparaty tłuste, codzienne ich stosowanie jest bardzo kłopotliwe.
Zdaniem Moniki Kotlarz-Koza, psycholog z fundacji "Tak. Mam łuszczycę", która sama także cierpi na tę chorobę, powoduje to dodatkowy dyskomfort.
- Gdy ktoś ma łuszczycę jego skóra czuje inaczej, wygląda inaczej - mówi psycholog. - Inaczej wygląda też np. przebieg dnia. Na zabiegach leczniczych i pielęgnacyjnych pacjent spędza długie godziny.
W łuszczycy średnio nasilonej stosuje się także leki doustne i światłoterapię. - Wtedy dwa, trzy razy w tygodniu pacjent musi się "meldować" w często odległym ośrodku światłolecznictwa. Nie każdy może sobie na to pozwolić - tłumaczy prof. Jacek Szepietowski, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego.
Dlatego lekarze podkreślają zalety terapii biologicznej - to najnowsze osiągnięcie w terapii łuszczycy. Bazuje na autoimmunologicznej genezie choroby, przerywa łańcuch autodestrukcyjnej reakcji organizmu. Leczenie jest bardzo skuteczne i stosunkowo mało kłopotliwe - polega na podskórnych iniekcjach, tak jak w przypadku insuliny.
Takie leczenie jest stosowane przede wszystkim w ciężkich przypadkach. Jak wyjaśnia prof. Szepietowski polscy pacjenci mają dostęp do leczenia biologicznego bardzo ograniczony z powodów finansowych. - Walczymy, by ministerstwo wprowadziło program terapeutyczny. Nie tylko w krajach Europy Zachodniej, ale nawet w Czechach na Słowacji dostęp do tych nowoczesnych leków jest łatwiejszy - mówi.
Trzeba pamiętać, że łuszczyca to nie tylko choroba skóry, ale schorzenie układowe. Chorzy dwa razy częściej doznają zawałów, cierpią na nadciśnienie tętnicze, nietolerancję glukozy i otyłość. Pięć razy częściej u chorych na łuszczycę występują przewlekłe choroby przewodu pokarmowego. Nie mówiąc już o zaburzeniach depresyjnych i lękowych.
Mechanizm powstawania łuszczy nie jest jeszcze poznany do końca. Z całą pewnością jest ona uwarunkowana genetycznie. Jeśli choruje jeden rodzić prawdopodobieństwo zachorowania dziecka wynosi 20-30 proc., ale w przypadku dwojga rodziców - dramatycznie rośnie. W grę wchodzą też czynniki środowiskowe. - Wiemy, ze palenie papierosów zaostrza przebieg choroby i utrudnia leczenie - mówi prof. Rudnik. Zasadniczo kieliszek wina do obiadu nie szkodzi, ale większa ilość alkoholu może pogorszyć stan chorego.
Lekarze rozróżniają też cięższą, uporczywa łuszczycę, która występuje u ludzi młodych i późniejszą, "starczą" o łagodniejszym przebiegu.
Program prowadził Artur Wolski.
(lu)
Aby wysłuchać całej rozmowy z "Wieczoru naukowego", wystarczy wybrać "Łuszczyca" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.