- Joanna Kuciel-Frydryszak jest autorką książek "Iłła", "Służące do wszystkiego" i "Chłopki. Opowieść o naszych babkach".
- W najnowszym wydawnictwie autorka wraca do tematu wiejskich kobiet, ale tym razem jest to opowieść zza drugiej strony drzwi chłopskiej chałupy.
- - Z badań przeprowadzonych w latach 20. i 30. XX wieku, wynikało, że kobieta wiejska pracowała o 500 godzin rocznie więcej od mężczyzny i to na jej głowie był cały dom - mówi pisarka.
Dobra mina do złej gry
- Miałam tylko jedną babcię, bo druga zmarła, kiedy byłam małym dzieckiem. Jeździłam do niej na wakacje. Opiekowała się mną i należała do babć otwartych, ciepłych, gotujących i troszczących się o wszystkich wkoło, ale nie o siebie - wspomina pisarka. - Przez długi czas nie mówiła mi nic o sobie, bo miała w zwyczaju obracać wszystko w żart. Myślę, że robiła dobrą minę do złej gry, bo sporo wycierpiała od swojego męża, a mojego dziadka. Natomiast cały dom trzymał się dzięki jej ofiarności, pracowitości i zaangażowaniu.
"Kobiety ludowe"
- Moja książka nie wynika jednak z życiorysu mojej babci i nie z takich intencji się za nią zabrałam - dodaje. - Moja babcia nigdy nie mieszkała na wsi, ale pochodziła z chłopskiej rodziny. Po II wojnie światowej przeniosła się do Wałbrzycha i wciąż była "kobietą ludową". Wykształciła się na przedszkolankę, a jednocześnie hodowała króliki i świnki, i miała dwa ogródki. Pamietam ją jako steraną, zmęczoną i dzielną.
Chłopki, służące - kobiety do wszystkiego
"Chłopki…", podobnie jak wcześniejsza książka Joanny Kuciel-Frydryszak "Służące do wszystkiego", traktują o latach 20. i 30. ubiegłego wieku. Bohaterkami są tu "harujące od świtu do nocy gospodynie, folwarczne wyrobnice, mamki, dziewki pracujące w bogatszych gospodarstwach. Marzące o własnym łóżku, butach, szkole i o zostaniu panią. Modlące się o posag, byle "nie wyjść za dziada" i nie zostać wydane za morgi. Dzielące na czworo zapałki, by wyżywić rodzinę".
22:11 Chłopki zmontowane.mp3 O książce "Chłopki. Opowieść o naszych babkach" opowiada jej autorka Joanna Kuciel-Frydryszak (Kto pytał?/Czwórka)
- Polska przedwojenna była krajem biednym, a wieś ta bieda dotykała w sposób szczególny. Młode dziewczyny nie miały pracy, nie było dla nich żadnego zajęcia. Stąd wzięły się ich ucieczki do miasta i próby ułożenia sobie życia gdzieś indziej. Nie było to łatwe, bo w latach 30. XX wieku świat mierzył się z kryzysem ekonomicznym, a w dużej mierze mierzyły się z nim kobiety - opowiada gość Czwórki.
Sprawdź także:
"Babom szkoły nie potrzeba"
Zgodnie z wyznaczoną im rolą społeczną, kobiety czuły się odpowiedzialne i zwykle same robiły wszystko, by wykarmić rodzinę i zadbać o dzieci. - Do tego dochodził problem z edukacją. Uczące się dziecko nie mogło pomagać w polu, więc rodzice raczej nie wspierali potrzeby dalszego kształcenia się, zwłaszcza u dziewczynek. Po lekturze pamiętników moich bohaterek oraz po rozmowach z ich rodzinami, doszłam do wniosku, że to właśnie brak dostępu wiedzy, brak szkoły, położył się cieniem na ich życiu - dodaje autorka "Chłopek…".
Praca od najmłodszych lat do śmierci
Drugim, równie bolesnym wspomnieniem, jest praca, którą dziewczyny zaczynały w bardzo wczesnym wieku i później prawie w ogóle nie kończyły. Praca, która była powyżej sił fizycznych, powyżej ich wytrzymałości - mówi Joanny Kuciel-Frydryszak. - Dotarłam do przeprowadzonych wówczas badań, z których wynikało, że kobieta wiejska pracowała o 500 godzin rocznie więcej od mężczyzny i to na jej głowie był cały dom, bo na pomoc męża nie miała co liczyć.
***
Tytuł audycji: Kto pytał?
Prowadzi: Weronika Puszkar
Gość: Joanna Kuciel-Frydryszak (pisarka, autorka ksiązki :Chłopki. Opowieść o naszych babkach")
Data emisji: 13.01.2024
Godzina emisji: 12.20
kul