- Domowa Noclegownia na Łazienkowskiej powstała po wybuchu wojny na Ukrainie.
- Dach nad głową i ciepłą domową atmosferę mogą tam znaleźć matki z dziećmi.
- Miejsce to powstało wspólnym wysiłkiem osób z Fundacji "Oczami Nieba" i licznej grupy wolontariuszy.
- Historia tego miejsca i otwarte serca wszystkich zaangażowanych zainspirowały dziennikarkę Marię Kądzielską-Koper. Tak powstał zbiór reportaży "Wojna naszych czasów".
- O Domowej Noclegowni na Łazienkowskiej opowiadają w Czwórce Tomasz Kawiorski, Anna Skalska-Żelazek i Maria Kądzielska-Koper.
- Początkowo Domowa Noclegownia na Łazienkowskiej była przygotowana dla 14 osób potrzebujących schronienia, bo takie mieliśmy wówczas możliwości. Obecnie mamy 50 miejsc - mówi Tomasz Kawiorski z Fundacji "Oczami Nieba". - Od początku wojny na Ukrainie przez nasz "dom" przeszło już ponad 2500 osób. Średnio do noclegowni trafia 120 osób miesięcznie, z czego ponad 60 proc. to są dzieci. Staraliśmy się, aby to miejsce służyło tym najbardziej potrzebującym. Więc priorytetem dla nas są mamy z dziećmi oraz rodziny wielopokoleniowe. Z reguły przebywają u nas 14 dni, a potem szukamy im miejsca docelowego.
Jak mówi gość Czwórki, do noclegowni w dalszym ciągu przybywają uchodźcy z Ukrainy, głównie ci z terenów okupowanych. Przebywają tam także osoby niepełnosprawne i chore, które szczególnie potrzebują opieki.
Domowa Noclegownia na Łazienkowskiej - żeby poczuć ciepło
Od samego początku działania tego miejsca ważny dla jego organizatorów był przymiotnik "domowy".
- To jest coś, co nam przyświecało już podczas pierwszych narad. Wspólnie stwierdziliśmy, że prostu zorganizujemy taką placówkę i przystosujemy ją tak, żeby była namiastką domu - zaznacza Anna Skalska-Żelazek. - Chcieliśmy dać tym ludziom, którzy musieli porzucić swoje domy, namiastkę ciepła. Przez dwa tygodnie, 24 godziny na dobę trwały prace remontowe, tak żeby przystosować to miejsce jak najlepiej.
Jak podkreśla rozmówczyni Kuby Jamrozka, tak jak Polacy ofiarnie podeszli do niesienia pomocy Ukraińcom, tak z wielkim zaangażowaniem włączyli się w budowę wspólnego dzieła, jakim jest Domowa Noclegownia. - Naprawdę Polacy są niesamowici w pomaganiu i otwartości serca. Pomagał, kto mógł. My, nasi przyjaciele i wolontariusze. Kto tylko miał trochę czasu, pojawiał się na Łazienkowskiej - opowiada Anna. - Malowaliśmy pomieszczenia, układaliśmy wykładziny, dywany, skręcaliśmy łóżka, dobrze wyposażyliśmy kuchnię. Robiliśmy wszystko, co jest potrzebne, aby poczuć się właśnie jak w domu. To głównie miejsce dla matek, chcieliśmy więc, żeby miały one wszystko to, czego potrzebuje gospodyni.
Zobacz także:
Ciepłą i domową atmosferę tego miejsca zauważają także uchodźcy. Chociaż noclegownia przewiduje dość krótki czas pobytu, jest wspólne przebywanie, gotowanie.
- Szczególnie w święta mamy razem po prostu piękny, wspaniały czas - mówi Anna. - Oni też wspaniale zastawiają stół, przygotowują się i chcą ten czas spędzać razem z nami. Chcą się chociaż trochę odwdzięczyć. Jest naprawdę po domowemu.
Są też rozmowy. Te trudne i bardzo bolesne. - Każda z tych osób ma swoją historię. Za każdą z nich kryje się osobisty dramat, rozpacz i traumy - mówi Tomasz Kawiorski. - Część z tych historii zostanie z nami.
"Uwiecznić to miejsce"
Świadkiem początków Domowej Noclegowni była dziennikarka Maria Kądzielska-Koper. - Kiedy po raz pierwszy przekroczyłam próg i zobaczyłam tych wszystkich ludzi z Ukrainy, przede wszystkim poczułam wzruszenie. Byłam bardzo dumna z grupy moich przyjaciół i zaangażowanych osób - wspomina. - Byłam też ogromnie zaskoczona tym, jak właściwie oddolnie - siłą Fundacji "Oczami Nieba", przyjaciół innych wspólnot, które się spotykają we Wspólnotach Jerozolimskich -ruchem tych ludzi udało się stworzyć tak niesamowite miejsce. Jednocześnie poczułam, jaki to jest ogrom dobra. Wtedy też zdałam sobie sprawę, że to nie może być zapomniane, że w jakiś sposób to trzeba uwiecznić i że musi być też jakieś tego świadectwo.
36:33 CZWORKA /Wieczór z Czwórką - Domowa Noclegownia na Łazienkowskiej 22.02.2024..mp3 W audycji mówimy o Domowej Noclegowni na Łazienkowskiej i książce "Wojna naszych czasów" (Wieczór z Czwórką/Czwórka)
"Wojna naszych czasów" - zapis historii
Wtedy zaczął kiełkować pomysł na książkę, która jest zbiorem reportaży. Tak światło dzienne ujrzała "Wojna naszych czasów". Pani Maria do współpracy zaprosiła dziennikarzy, którzy są ekspertami od wschodu.
- Poprosiłam Arletę Bojke, Tomasza Piechala i Michała Owerczuka, żeby razem ze mną pochylili się nad tym tematem i w pewien sposób uwiecznili, unieśmiertelnili te doświadczenia. Do tego fantastyczne i bardzo też poruszające zdjęcia zrobił dla nas Jakub Szymczuk, formalnie fotograf prezydenta RP. Swoimi zdjęciami oddał po części tę domowość tego miejsca - tłumaczy gość Czwórki. - Jest to też zderzenie tych dwóch światów, w których obecnie żyjemy w Warszawie. Cały czas to nieustannie podkreślam, bo to jest świat nas, Polaków, którzy żyjemy normalnym życiem. I też świat Ukraińców, którzy gdzieś są wyrwani z tej rzeczywistości i żyją życiem uchodźcy. Pewnego rodzaju też wegetacji. Dlatego, że to są ludzie, którym trudno żyć jakąś przyszłością, rozwojem czy zmianą. Oni właściwie nie wiedzą, jakie będzie jutro.
***
Tytuł audycji: Wieczór z Czwórką
Prowadzi: Jakub Jamrozek
Goście: Tomasz Kawiorski, Anna Skalska-Żelazek - z Fundacji "Oczami Nieba", Maria Kądzielska-Koper, współautorka i redaktorka zbioru reportaży "Wojna naszych czasów"
Data emisji: 19.02.2024
Godzina emisji: 20.30
aw/mpkor