Dziennikarze muzyczni goszczący na ubiegłorocznych Targach Muzycznych w Warszawie, uznali ich występ za najlepszy koncert minionej edycji. I choć metrykalnie bliżej im jest do telewizyjnego programu "Od przedszkola do Opola" to The Dumplings mają szansę, by podbić nie tylko stolicę polskiej piosenki, ale cały świat.
Duet tworzą Justyna Święs i Kuba Karaś. Młodzi muzycy pochodzą z Zabrza. Poznali się na jednym z konkursów muzycznych, a połączyły ich skrzypce i Yann Tiersen. - Justyna uczyła się grać na skrzypcach w szkole, dla mnie to był pierwszy instrument w życiu, na którym brzdąkałem, jak na gitarze - wspomina muzyk. - Kiedy spotkaliśmy się na szkolnym konkursie muzycznym, nie mieliśmy o tym pojęcia. To, co nas połączyło, to Yann Tiersen na tapecie w telefonie Justyny. Okazało się, że jest naszym ulubionym kompozytorem - dodaje.
Twórca muzyki do "Amelii" nie jest jedyną inspiracją The Dumplings. Rozmówcy Uli Kaczyńskiej przyznają, że słuchają dużo, różnorodnej muzyki. - Jamie T, Arctic Monkeys, Holy Ghost, AlunaGeorge, Crystal Castles, Twin Shadow, Moderat - wymieniają. - Bardzo szanujemy tych, którzy mają wyłączny wpływ na kształt swojej twórczości. Sami piszą teksty, sami komponują i grają na instrumentach. Nie rozumiemy artystów, którzy posiłkują się w tych kwestiach dokonaniami innych. To się mija z naszym rozumieniem sztuki. To, co tworzymy, wypływa z nas. Robimy szeroko pojętą elektroniczną alternatywę i jeszcze przez jakiś czas, na pewno, to się nie zmieni.
Obecnie The Dumplings pracują nad debiutancką płytą i sami przyznają, że mają świadomość, że startują z uprzywilejowanej pozycji. Jak dotąd niewiele było w historii polskiej muzyki artystów, o których byłoby głośno i to jeszcze przed pierwszym krążkiem. - Internet jest teraz potęgą, więc teoretycznie artyści mają mniej problemów z dotarciem do odbiorcy. Tyle że w sieci jest tak dużo dobrej muzyki, że trudno się przebić - mówią goście "EX Magazine". - Zdajemy sobie sprawę, że mieliśmy dużo szczęścia, bo nasze utwory bardzo szybko trafiły do ludzi i to, co się dzieje wokół nas przez ostatnie miesiące, to rzeczywiście jest szaleństwo. Z drugiej jednak strony, czujemy coraz większą presję. Na szczęście to nas mobilizuje - dodają.
(kul/mp)