Zdaniem gościa "Ex magazine" informacje o celebrytach i "gwiazdach" naszej rodzimej popkultury stanowią dla mas pożywkę. – Ludzie muszą żyć czyimś, poza swoim własnym, życiem – mówi Żulczyk w Czwórce. – Nie wartościuję, o gustach się nie dyskutuje, ale każdy z nas szuka z reguły ucieczki w szeroko pojętą kulturę. Niektórzy chodzą na spektakle Warlikowskiego, inni czytają Bernhardta, a jeszcze inni elektryzują się tym, co akurat palnęła Doda. Mechanizm jest mniej więcej ten sam.
Jednak Żulczykowi także czytanie książek i słuchanie muzyki zajmuje tyle czasu, że do teatru publicysta też chadza rzadko. – Nie można się interesować wszystkim – mówi gość Czwórki. – To jak z uprawianiem sportu. Jeśli już biegasz, pływasz i grasz w tenisa, to nie będziesz już grać w golfa.
Tymczasem magazyn "MaleMan" umieścił Żulczyka na liście trzydziestu mężczyzn przed trzydziestką, którzy będą rządzić światem. – Poczułem wtedy ulgę, że jeszcze jestem "przed trzydziestką", ale wszyscy przecież konfrontujemy się z przemijaniem – żartuje gość Czwórki. A poważnie dodaje, że wtedy poczuł się "zauważony w miły sposób". – Ale moje ego nie wystrzeliło pod sufit. Zwłaszcza, że nie mam aspiracji, by rządzić światem, bo na razie mam problemy, żeby skutecznie rządzić swoim psem.
Posłuchaj całej rozmowy z jakubem Żulczykiem z audycji "Ex magazine".
(kd)