Choć przygoda z telewizją Oli Szwed zaczęła się już, gdy gwiazdka miała 4 lata, czas na prawdziwe aktorstwo i twardy showbiznes przyszedł dużo później. – Bawiłam się tym, byłam obok głównego nurtu – mówi Szwed. – Macki showbiznesu zaczęły mnie dosięgać w momencie, gdy dorastałam. Wtedy zaczęło się analizowanie, gdzie mi co urosło i z kim się zadaję a potem wymyślanie, że np. nie jestem córką swojej matki.
Dziś pojęcie "showbiznes" kojarzy się aktorce "wybitnie pejoratywnie". – Jest takie… oślizgłe! – mówi młoda gwiazdka i dodaje, że mimo wszystko kocha swój zawód.
- Aktorstwo przede wszystkim. To jest to, co sprawia mi mega frajdę! – mówi Szwed. – Ale ja jestem takim małym kombinatorem, więc śpiewam, tańczę, piszę… Robię tysiąc pięćset rzeczy i wciąż nie wiem, co tak naprawdę chciałabym robić w życiu.
Szwed chce także skończyć studia, czyli kulturoznawstwo na SWPS w Warszawie. A warto się za to zabrać, bo przed aktorką ostatni rok i… licencjat. – Zastanawiam się, czy magisterka, czy może wykombinować coś innego – opowiada aktorka. – Myślę też o Akademii Teatralnej. Na razie nie wiem jednak, które miasto wybiorę, bo chcę się zmobilizować i przygotować.
Młoda aktorka przyznaje, że dotychczas nie próbowała nawet dostać się do żadnej z aktorskich uczelni, bo "potwornie bała się konfrontacji z lożą szyderców, która będzie oceniać". – Nie czułam się gotowa psychicznie na to, by tam studiować – mówi Szwed.
Można się także spodziewać, że komisja egzaminacyjna weźmie pod uwagę jej dotychczasowe osiągnięcia zawodowe. – Na pewno tak będzie, zdaję sobie z tego sprawę, choćby obserwując kariery moich kolegów, którzy pracowali w zawodzie bez wykształcenia, a potem decydowali się na edukację aktorską – opowiada Szwed. – Wiem, że dostać się po tylu latach pracy na akademię jest trudno. Chodzi o to, że szkoła pomaga w nabywaniu m. in. pewnych przyzwyczajeń zawodowych, a jeśli pracuje się 15 lat w zawodzie, to już się te przyzwyczajenia ma, one nie zawsze są dobre, ale nie można ich zmienić. Z taką osobą bardzo ciężko się pracuje, bo to już nie jest plastelina, z której się lepi, tylko stare drzewo, które trudno przesadzić.
Na razie jednak aktorka planuje… urlop. – To pierwszy prawdziwy urlop od czterech lat – przyznaje Szwed. – Prawdziwy urlop, czyli nie trzy dni ucieczki gdzieś na camping nad jezioro, tylko wylatuję 11 tys. kilometrów stąd, będę leżeć i nie będę odbierać maili.
Więcej o życiu prywatnym i planach zawodowych Oli Szwed dowiesz się, słuchając całej rozmowy w Ex Magazine.
Gościem Czwórki był także Michał Zioło z agencji Good Music. Posłuchaj wywiadu w pliku dźwiękowym z audycji Ex Magazine.
(kd)