Foals promowali w Polsce swój najnowszy krążek "Holy Fire". Po koncercie fani nie mieli wątpliwości, że zespół na scenie czuje się jak ryba w wodzie. Udowadnia to także koncertowe DVD, które 28 października trafiło do sklepów muzycznych.
- Za reżyserię odpowiada nasz przyjaciel, Dave Ma, który robi dla nas teledyski. Wiedzieliśmy, że jesteśmy w dobrych rękach - opowiada gitarzysta Jimmy Smith. - Do współpracy zaprosiliśmy ludzi, po których wiedzieliśmy czego można się spodziewać. Dzięki temu nie musieliśmy się niczego obawiać.
Do wydawnictwa dołączony jest także film dokumentalny "Nothing Left Unsaid" pokazujący jak wyglądała praca w studio nad "Holy Fire".
- Największy wpływ na "Holy Fire" miała nasza poprzednia trasa. Wróciliśmy po koncertach naładowani energią do robienia nowych rzeczy. Pojawiło się mnóstwo pomysłów. Byliśmy zaskoczeni, że jesteśmy w stanie napisać tyle nowych rzeczy, tak zróżnicowanych brzmieniowo - wspomina muzyk. - Producenci powiedzieli nam, że nie możemy nagrać dwóch podobnych utworów. Każdy musi być inny, ale wszystkie muszą ze sobą współgrać na płycie.
Na brytyjskiej scenie Foals pojawili się w 2007 roku. W tym czasie muzycy spotkali na swej drodze Davida Siteka, założyciela TV On The Radio, a wynikiem tej znajomości był wydany rok później debiutancki album "Antidotes". Świetne recenzje i entuzjastyczne przyjęcie przez fanów sprawiły, że Oksfordczycy szybko zaczęli się liczyć na tamtejszym rynku. W 2010 roku ukazał się ich kolejna płyta "Total Life Forever", na której młodzieńcza buńczuczność ustąpiła miejsca klimatycznym melodiom. "Holy Fire" to trzeci krążek w ich dorobku. Album ukazał się w lutym 2013 roku.
W listopadzie natomiast pojawi się kolejne wydawnictwo, przygotowane specjalnie na Record Store Day. W ten sposób członkowie grupy chcą wyrazić swoją miłość do płyt długogrających. - Uwielbiamy nagrywać płyty, dla nas są to skończone dzieła sztuki - mówi Jimmy Smith. - Ale oczywiście, są też tacy, którzy wolą realizować się na EP-kach albo wydawać single. Ale dla nas najważniejsze są pełnowymiarowe albumy.
kul