W sporze, czy drugi Kawałek Kulki to muzyka okresu dojrzewania, czy już dojrzałości, staję zdecydowanie po stronie zwolenników opcji adolescencyjnej. Nie jest to pewnie muzyka trzepakowa, nie nawiązuje już ona do ewidentnie wszesno-szkolnych magdalenek, tak ładnie przedstawionych w teledysku do "Kolegi tata", choć bardzo charakterystyczny fragment piosenki "Piękne i bestia" nawołujący: "Z pomocą przybądź - nasz kapitanie!" przywołuje skojarzenia z dziecięco-awanturniczą literaturą spod znaku Juliusza Verne'a.
Niewątpliwie muzyka Kawałka (Kawałków?) Kulki obraca się wokół problematyki dojrzewania. Odwołując się do tak zwanej literatury przedmiotu, wydaje mi się, że dojrzewanie przedstawiane na płytach zespołu z Gorzowa Wielkopolskiego przeszło z fazy tak zwanej pubertalnej do postpubertalnej. Pierwsza charakteryzuje rozwój dzieci między 12 a 16 rokiem życia, zaś druga trwa do roku 25. Nie jest to więc dojrzewanie jakie znamy z gimnazjów i liceów. Jest to przez cały czas dzieciństwo, ale w swojej schyłkowej fazie. Trudno jednak nie dostrzec na płycie przejawów typowych dla fazy dojrzewania: w muzyce i tekstach jest burza hormonów, wahania nastrojów, słyszalne okresy chronicznego niedospania. Tej muzyki nie da się słuchać w samochodzie, nie da się przy niej pracować. Za dużo się w niej dzieje, za dużo niepokoju, połamanych konstrukcji tekstowych, wynikających z tej przed-dorosłej niepewności.
W porównaniu z debiutem jest to płyta dużo mniej przebojowa, lecz zdecydowanie bardziej intrygująca, i tekstowo, i muzycznie. Pod tym ostatnim względem trudno wskazać - co czyni się w takim miejscu - na muzyczne inspiracje. Kawałek Kulki to zespół absolutnie wyjątkowy, co nie oznacza, że na płycie nie ma po prostu piosenek ze zwrotką i refrenem. Są, ale w każdej z nich jest coś kawałkokulkowego. Sprawia to nie tylko garażowe brzmienie, czasami oszczędne, czasami barokowe, zawsze eklektyczne.
Album opowiada natomiast pewną spójną historię, która wyłania się w wielu różnych perspektywach po kolejnych odsłuchaniach. Nigdy nie byłem w Gorzowie Wielkopolskim, ale z kilku źródeł słyszałem, że w tekstach jest sporo lokalnego gorzowskiego "konkretu". Na pewno płyta dzieje się w tej ciemniejszej części doby. Album rozpoczyna się od euforycznego stanu "romantycznego pijanego zakochania", a kończy "Nocą poza domem" i zjazdową improwizacją "Michał" śpiewaną przez Błażeja Króla jakby o świcie kiedy wszyscy przysypiają poza obudzonym nagle z letargu gitarzystą. Pomiędzy jednym, a drugim stanem mamy muzyczną damsko-męską rozmowę, w której role narratorów pełnią Karotka i Król. Poetyka tej rozmowy kojarzy się z pierwszymi płytami Marka Grechuty, tak jak zresztą cała twórczość zespołu z Gorzowa z muzyką twórcy "Korowodu" łączy dbałość o słowo, poetycki nastrój i awangardowość. W historii opowiadanej na płycie Kawałka Kulki na pierwszy plan wyłania się obraz takiej przekomarzającej się pary ni to przyjaciół, ni to kochanków, szwendających się przez całą noc po mieście i trwoniących czas na błahych rozmowach, grach słów, komplementach i czułych złośliwościach.