Do szkoły później o godzinę?

Brytyjscy naukowcy twierdzą, że trudne przedmioty lepiej zgłębiać po południu

W jednej z angielskich szkół dyrekcja zdecydowała się na przesunięcie początku codziennych zajęć o godzinę. Decyzja poprawić miała frekwencję na lekcjach; efekty zainteresowały też naukowców, którzy badają mechanizmy działania pamięci.

W szkole w Monkseaton w hrabstwie Tyne and Wear 800 uczniów w wieku 13-19 lat od października zaczyna lekcje o godzinie 10. Na razie statystyki pokazują, że ogólna absencja spadła o 8 procent, a trwała - o 27 proc. Dyrekcja może więc być zadowolona, ale na brak interesujących danych nie narzekają też uczeni, badający, jak w ciągu dnia zmienia się działanie pamięci u nastolatków. Na podstawie wyników testów pamięciowych, które przeprowadzane są wśród uczniów, naukowcy wysnuli tezę, że trudniejsze lekcje powinny raczej odbywać się po południu.

Dyrektor szkoły Paul Keller podkreśla, że na razie jest zbyt wcześnie, by ocenić, czy zmiana godzin szkolnych wpłynęła na oceny uczniów. Nie wyklucza jednak, że późniejsze rozpoczynanie zajęć poprawi nie tylko frekwencję. Jak przypuszcza Kelly, dzięki dostosowaniu warunków nauczania do fizjologicznej dynamiki organizmów i umysłów nastolatków, szkoły mogłyby mieć szczęśliwszych i lepiej wykształconych absolwentów.

PAP/MG/ŁSz