W Szczecinie narodziła się inicjatywa "Piwo pod chmurką", której pomysłodawcy chcą wprowadzenia stref w przestrzeni publicznej wolnych od zakazu picia. Z drugiej strony Wrocław wprowadził swoistą prohibicję - tamtejsi radni uchwalili zakaz sprzedawania alkoholu w sklepach na starówce w godzinach od 21 do 6 rano. W tej sprawie argumenty postanowili zabrać reporterzy Czwórki: Błażej Prośniewski (za celowością szczecińskiej inicjatywy) oraz Bartek Wasilewski (przeciw prawu umożliwiającemu picie alkoholu w miejscach publicznych).
Bartek Wasilewski zwraca uwagę, że z alkoholem bardzo łatwo jest przesadzić. Jeżeli ludzie mieliby całkowitą dowolność do picia alkoholu mogłoby się to skończyć zarówno wzrostem przestępczości, jak i umocnieniu się stereotypu mówiącego, że Polak lubi wypić. – Centrum miasta, a także parki i skwery są bardzo często odwiedzane przez turystów, którzy na podstawie tego, co widzą wyrabiają sobie zdanie o kraju, w którym wizytują – podkreśla przeciwnik alkoholu.
Co na to Błażej Prośniewski? Reporter podkreśla, że wszystko jest dla ludzi pod warunkiem, że umieją zachować umiar. Gdy jednak komuś brak samokontroli, to służby mundurowe mają instrumenty do walki z osobami pijanymi. – Jeżeli spotykamy osobę nietrzeźwą, która wszczyna bójkę czy dopuści się pobicia, to postawione zostaną jej zarzuty – zaznacza Agnieszka Hamelusz z Komendy Rejonowej Policji Warszawa Śródmieście.
Pomysłodawcy inicjatywy chcą, aby w Szczecinie wyznaczone zostały trzy strefy, w których można byłoby pić alkohol "na legalu". Przeciwnik pomysłu picia alkoholu w plenerze – Bartek Wasilewski, zwraca uwagę, że nie wiadomo w czyich kompetencjach byłoby ustalanie takich stref, gdyby ten pomysł podchwyciły inne miasta. – Czy te miejsca byłby same w sobie bezpieczne? Jaki musiałby być do nich dojazd, bo przecież stamtąd trzeba wrócić? Mogłoby powstać coś na kształt zamkniętej enklawy, gdzie ludzie piją na umór – mówi.
Na taki argument Błażej Prośniewski proponowałby określenie sfer, w których picie alkoholu byłoby zabronione. – Jak będzie więcej wolności, to ludzie będą mieli mniejsze napięcie związane z tym, że tylko w określonym miejscu mogą pić – komentuje. Takie rozwiązanie funkcjonuje np. w Wielkiej Brytanii.
Więcej argumentów i kontrargumentów we fragmencie audycji "Pod lupą". Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy.
ap