Ary Jakub Szternfeld urodził się 14 maja 1905 w Sieradzu. Był potomkiem Maimonidesa, słynnego XII-wiecznego astronoma i lekarza żydowskiego. Los Szternfelda nie był tylko zdeterminowany historią jego przodka. Można też powiedzieć, że został zaklęty w jego nazwisku (Sternfeld po niemiecku oznacza "gwiezdne pole").
Wszystko zaczęło się od cepelinu
Pierwszy kontakt Szterneflda z obiektem latającym miał miejsce na nadwarciańskich polach w Sieradzu, kiedy to zbliżający się front spowodował, że Niemcy podchodzili pod to miasto i na niebie pojawił się niemiecki cepelin. – To był dla tego młodego człowieka ogromny szok i można przyjąć, że był to początek jego ogromnego zainteresowania wszystkim, co związane z awiacją, a potem z kosmosem – mówił Dariusz Bargieł, przyjaciel rodziny Szternfeldów, inicjator stworzenia filmu dokumentalnego o Arym Szternfeldzie.
Przełomowy doktorat pisany "na wygnaniu"
Swoją edukację przyszły pionier kosmonautyki zaczął w Łodzi. Przez rok studiował astronomię na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Po roku przeniósł się do Francji, gdzie ukończył studia inżynierskie z dziedziny mechaniki na drugiej pozycji (choć sam twierdził, że na pierwszej). W 1928 roku rozpoczął studia doktoranckie na Sorbonie i zaczął pisać pracę pt. "Problemy kosmonautyki".
- Dwaj najpoważniejsi profesorowie francuscy zgodzili się być promotorami tej pracy. Jednak kiedy w 1931 młody naukowiec pokazał im prawie skończoną wersję doktoratu, ci powiedzieli, że nie podpiszą się pod takimi fantazjami – mówił Jerzy Kowalski, dyrektor Muzeum Ziemi Sieradzkiej. Wobec tego zdenerwowany Szternfeld wrócił do Łodzi, żeby już dokończyć pisanie na swoje ryzyko. Pracę pisał, w niesprzyjających warunkach, do roku 1932.
- 12 godzin dziennie, półtora roku ciężkiej harówki, w ponurym pokoiku, do którego nigdy nie zaglądało słońce, przy czym okna musiałby być szczelnie zamknięte, bo z podwórka dolatywał smród znajdującego się obok szaletu (oczywiście nieskanalizowanego). O ile w Paryżu korzystałem z ogromnego systemu informacyjnego, to w ówczesnej Łodzi nie było nawet porządnej biblioteki i z trudem zdobyłem, jedyną chyba w mieście, tablicę naturalnych logarytmów 7-cyfrowych – takie wspomnienia Szternfelda z tego okresu można przeczytać w biografii "Ary Sternfeld. Pionier kosmonautyki", autorstwa Mirosława Zbigniewa Wojalskiego.
I w tych warunkach powstały obliczenia trajektorii sputników, 25 lat przed wysłaniem ich w kosmos. Doktorat, zatytułowany ostatecznie "Wstęp do kosmonautyki", przez wiele lat był jedną z najbardziej poważnych pozycji na świecie na temat tej dziedziny. Poza Rosjanami również Amerykanie uczyli się z niego technicznych kwestii związanych z lotem w kosmos.
- Najciekawsze jest to, że w obliczeniach, które przeprowadził 25 lat przed wypuszczeniem pierwszego sztucznego satelity, pomylił się (jeżeli można tak powiedzieć) jeśli chodzi o wysokość orbity o 400 m, zaś odchylenie w prędkości 0.01 procenta - mówi Dariusz Bargieł.
Audycji "Klub Trójki" można słuchać od poniedziałku do czwartku tuż po 21.00.
(pg)