- Fenyloetyloamina to związek chemiczny, odpowiedzialny za to, że patrzymy na kogoś przez różowe okulary – tłumaczy Andrzej Gryżewski, seksuolog. – Hormon ten odpowiedzialny jest za podniecenie i pożądanie.
Cudowna mikstura miłości ma jednak wadę: działa krótko, bo od półtora roku do czterech lat. Potem cechy naszego partnera, które dotychczas uznawaliśmy za zalety, stają się niedostrzegalne, albo wręcz przemieniają się w wady. "Motylki" znikają bezpowrotnie i zaczyna się nowy etap związku. Jedynym ratunkiem z tej sytuacji i możliwością odzyskania "motylków w brzuchu" jest… znalezienie sobie nowego obiektu westchnień.
Fenyloetyloamina jest zresztą niebezpieczna, bo bardzo łatwo jest się od niej uzależnić. – Związek ten podobny jest do amfetaminy – opowiada Gryżewski. – Podobnie pobudza, daje dużego "kopa".
Dlatego tylu jest ludzi, którzy partnerów zmieniają jak przysłowiowe rękawiczki. Jeśli jednak wciąż uparcie usiłujemy pozostać w stałym związku, z czasem w naszych organizmach zaczyna wydzielać się oksytocyna, czyli hormon, który działa odrobinę inaczej niż fenyloetyloamina.. – Dzięki temu hormonowi na naszego partnera reagujemy spokojniej, nie generujemy tyle emocji, ile było na początku – tłumaczy seksuolog.
Nie liczmy oczywiście na to, że do "motylków w brzuchu" przyznają się mężczyźni. Oni przecież się nie zakochują, podobnie jak nie płaczą… ;)
Więcej o reakcjach naszego organizmu na poszczególnych etapach związku dowiesz się słuchając całej rozmowy w cyklu "Spytaj redaktora". Materiał reporterski przygotowała Katarzyna Węsierska.
(kd)