W zależności od badań papierosy pali od 7 do 10 milionów Polaków. Oprócz tego, że palenie zabija nas, szkodzi także środowisku naturalnemu. Nie wszyscy palacze bowiem idąc ulicą, szukają kosza na śmieci, by pozbyć się niedopałka. Większość niestety ciska peta na chodnik. Według szacunków na ziemię co roku spada więc 4,5 biliona petów!
Pojawiło się jednak kilka ciekawych pomysłów na to, co można z tymi niedopałkami robić. W Chinach na przykład na zbieraniu niedopałków można zarobić. – Każdy, kto do specjalnie wyznaczonego punktu przyniesie pety dostaje za nie pieniądze – mówi dziennikarka Olga Mickiewicz. – Równowartość trzech groszy za jedną sztukę. Rekordzista przyniósł około 7,5 tysiąca.
Inny pomysł miał Maciej Nasiński, prezes firmy Palarnie.pl. Jego firma sprzedaje specjalne kabiny dla palaczy. Według Nasińskiego, dzięki specjalnym technologiom, ubrania osób znajdujących się w środku nie zdążą nawet przesiąknąć tym dymem, bo powietrze w kabinie wymieniane jest aż 200 razy na godzinę. – Tajemnicą jest grupa filtrów. Część z nich pochłania kurz i popiół, część przechwytuje substancje smoliste, nikotynę i inne toksyczne cząsteczki – tłumaczy Nasiński. – Drugą tajemnicą sukcesu jest filtr z węglem aktywnym, który tworzy niekończącą się ilość związków, które zatrzymują złe zapachy.
Niedopałki zaś są zbierane i utylizowane, czyli spalane w wysokiej temperaturze tak, by żadne szkodliwe substancje nie przedostały się do środowiska.
Innym i znacznie mniej konwencjonalnym sposobem na pozbywanie się niedopałków jest – praktyczne używanie ich jako… odzieży. Chilijska projektantka mody z Alexandra Guerrero tak właśnie przyodziewa swoje modelki. Sukienki, bluzki, czy nawet kapelusze tworzy w 90 procentach z wełny, reszta to niedopałki: oczyszczone, wypłukane i barwione.
Więcej na ten temat dowiesz się, słuchając "Poranka". Wystarczy kliknąć ikonkę dźwięku w ramce po prawej stronie artykułu.
(kd)