– A negatywne opinie krytyków wynikają nie z tematu tego filmu, a z jego formy – mówi w Czwórce aktor Tomasz Tyndyk, który gra w nim główną rolę.
Tomasz Tyndyk w Czwórce/screen wideo
Wbrew opiniom, które pojawiają się w sieci Tyndyk jest zdania, że "Sekret" w reżyserii Przemysława Wojcieszka to nie jest film "antypolski". – Wina, zbrodnia, niezgoda na zafałszowanie historii i dochodzenie do prawdy - o tym jest ten film – mówi w Czwórce aktor. – Niepochlebne recenzje mogły wynikać nie z tematu filmu, ale jego formy. Jest odważna, awangardowa. Sądzę, że to jest trudne do zaakceptowania i dlatego wielu krytyków i dziennikarzy kompletnie nie kupiło tego filmu.
Tyndyk przyznaje, że po pierwszym obejrzeniu "Sekretu" sam miał mieszane uczucia i nie wiedział "co o tym myśleć". – Podczas kręcenia zdjęć miałem w głowie zupełnie inną historię, zupełnie inaczej sobie wyobrażałem efekt końcowy – mówi aktor. – Montaż i forma też mnie zaskoczyły.
Ważnym elementem filmu są specyficzne przerywniki: przejmujący krzyk, ostra muzyka techno. Zdaniem gościa Czwórki reżyserowi chodziło o "zabawę kinem i formą". – Polskie kino jest uładzone, historia zwykle jest linearna, a narracja klasyczna. Mało jest kina odważniejszego, więc być może to miała być próba znalezienia nowego języka – mówi Tyndyk w Czwórce. – Ten film robiliśmy za bardzo małe pieniądze, w zasadzie za wszystko odpowiedzialny był Przemek (Przemysław Wojcieszek, reżyser – przyp. aut.), więc mogliśmy sobie pozwolić na nowatorstwo.
W Czwórce aktor przyznał także m.in., że nie ma tremy przed premierami filmów, w których można go zobaczyć. Zwłaszcza, że np. "Sekret" był już pokazywany poza granicami Polski.
- Bo cóż aktor może zrobić? – pyta retorycznie Tyndyk. – Gdy już film jest zmontowany, a ja widziałem go wcześniej w domu, to tak naprawdę… nic.
O filmie "Sekret" i nie tylko rozmawialiśmy z aktorem Tomaszem Tyndykiem. Zapraszamy do wysłuchania nagrania audycji "Stacji Kultura" .
(kd/czwórka)