Widzew Łódź wystąpił do sądu, by wezwał PZPN do zawarcia ugody w sprawie zapłaty przez związek odszkodowania na rzecz klubu za straty poniesione w wyniku niedopuszczenia drużyny do rozgrywek ekstraklasy w sezonie 2009/10. Widzew domaga się prawie 16 mln złotych.
"Do sądu nie występujemy przeciwko PZPN, ale z wnioskiem o ugodę. Po wcześniejszym wezwaniu do zapłaty podejmujemy kolejną próbę pokojowego rozwiązania tej sytuacji. Z naszej strony dopuszczamy możliwość rozłożenia płatności na raty czy nawet rozmów na temat wysokości odszkodowania. Jednak fakt winy po stronie PZPN jest w tej sprawie bezsporny" - powiedział prezes Widzewa, a jednocześnie członek zarządu związku, Marcin Animucki.
Wniosek został złożony w Sądzie Rejonowym dla miasta stołecznego Warszawy. W dokumentach zapisano, że klub domaga się 15 287 000 złotych za poniesione starty.
Niemal połowę tej kwoty stanowi utrata dochodów z praw medialnych. Na trzy miliony wyceniono "koszty poniesione przez KS Widzew Łódź SA w związku z koniecznością realizacji strategii odbudowy wizerunku klubu jako odbywającego karę, mimo braku jakiegokolwiek orzeczenia". Oszacowano również potencjalny mniejszy dochód ze sprzedaży biletów, niższe zyski z transferów, czy utratę wpływów od sponsorów.
"Osobiście ponoszę konsekwencje finansowe decyzji PZPN. Dotychczas związek próbował uchylić się od odpowiedzialności za bezprawną degradację Widzewa do pierwszej ligi, ale ja nie zamierzam być kozłem ofiarnym tej sytuacji. Tym bardziej, że nie chodzi o kilkanaście tysięcy złotych, tylko o miliony. Związek jeszcze ma szansę na ugodowe rozstrzygnięcie sprawy. Jeśli się w miarę szybko nie opamięta, czeka nas proces o odszkodowanie, do którego moi prawnicy już są przygotowani" - skomentował ruch klubu jego właściciel Sylwester Cacek.
Jeśli ugoda nie zostanie zawarta, Cacek, jako osoba fizyczna niepodlegająca rygorom statutu związku, zamierza wystąpić do sądu z pozwem przeciw PZPN o zapłatę odszkodowania z tytułu poniesionych start. To kolejna próba rozwiązania sporu - w lutym Widzew bezskutecznie wezwał PZPN do zapłacenia odszkodowania.
Jak powiedziała PAP rzeczniczka PZPN Agnieszka Olejkowska, o całej sprawie dowiedziała się od dziennikarzy i do czasu otrzymania stosownych dokumentów z sądu nie będzie jej komentować.
Przypomniała jednak, że zarząd PZPN podjął decyzję, iż do czasu zakończenia prowadzonego przez Wydział Dyscypliny postępowania w sprawie Widzewa, związek nie odniesie się do roszczeń finansowych, jakie klub wysunął.
Zamieszanie związane z Widzewem trwa od ponad dwóch lat. W styczniu 2008 roku Wydział Dyscypliny PZPN zdegradował łódzki zespół o jedną klasę rozgrywkową za czyny korupcyjne jego byłego działacza Wojciecha Sz. (chodzi o sezon 2004/05). Związkowy Trybunał Piłkarski PZPN podtrzymał tę decyzję, ale 23 lipca 2008 roku Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu przy PKOl uznał apelację klubu. Z tą decyzją nie zgodził się z kolei PZPN, który w Sądzie Najwyższym złożył skargę kasacyjną.
10 czerwca 2009 roku SN uchylił wyrok Trybunału Arbitrażowego i nakazał mu ponownie zająć się sprawą Widzewa. Po sportowym spadku z ekstraklasy, w sezonie 2008/2009 występował w 1. lidze. Zajął w tych rozgrywkach pierwsze miejsce, jednak po orzeczeniu Sądu Najwyższego, decyzją PZPN z 2 sierpnia 2009, kolejny również rozpoczął na zapleczu ekstraklasy.
W trakcie rozgrywek, 25 sierpnia 2009 r., Trybunał Arbitrażowy PKOl po raz kolejny uchylił decyzję PZPN w sprawie degradacji Widzewa i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia przez Wydział Dyscypliny.
Działacze Widzewa po decyzji Trybunału domagali się natychmiastowego dokooptowania do składu ekstraklasy. Ich zdaniem skierowanie sprawy do ponownego rozpatrzenia przez WD automatycznie uchyliło wcześniej nałożoną karę degradacji. Postępowanie w sprawie Widzewa przed WD nie zostało jeszcze zakończone.
Obecnie klub zdecydowanie prowadzi w tabeli 1. ligi i jest niemal pewny awansu do najwyższej klasy.
dm, PAP