Jeszcze w piątek, podczas pierwszego dnia weekendu z Grand Prix Holandii, nic nie wskazywało na to, że Robert Kubica pojawi się na torze. Polak jest kierowcą rezerwowym Alfy Romeo i miał spokojnie oglądać popisy Kimiego Raikkonena oraz Włocha Antonio Giovinazziego. W sobotę rano okazało się jednak, że Fin otrzymał pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa i Kubica musiał wskoczyć w jego miejsce.
Zadanie okazało się bardzo trudne, bo nie dość, że od dwóch lat polski kierowca nie brał udziału w kwalifikacjach i wyścigach F1, to Grand Prix Holandii odbywa się na torze Zandvoort powracającym do kalendarza po... ponad 30 latach. Dla wszystkich to nowość, ale 19 rywali Kubicy mogło już zapoznać się z torem w piątek.
Mimo to Polak spisał się nieźle. W sobotnim treningu był 19., a w kwalifikacjach 18. Udało mu się wyprzedzić dwóch kierowców zespołu Haas - Micka Schumachera i Nikitę Mazepina. Do niedzielnego wyścigu ruszy więc z przedostatniej linii.
***
Robert Grzędowski