Trener Arsenalu Londyn Arsene Wenger ponownie wziął w obronę Łukasza Fabiańskiego, który miał swój udział przy poniedziałkowej porażce z Blackburn Rovers 1:2. Polski bramkarz zebrał za to spotkanie bardzo słabe oceny.
Szkoleniowiec "Kanonierów" stał murem za polskim bramkarzem, kiedy ten zawalił dwie bramki w meczu Ligi Mistrzów z Porto, oraz miał swój udział przy porażce ligowej z Wigan Athletic. Tydzień temu chwalił go za postawę przeciwko Manchesterowi City (0:0), choć rywale praktycznie nie oddali ani jednego celnego strzału.
Przed poniedziałkowym meczem z Blackburn Francuz podkreślał mocną psychikę Fabiańskiego, co miało mu dodać pewności siebie. Polak jednak znowu nie popisał się w bramce Arsenalu. Co prawda miał dwie świetne obrony (w tym sam na sam z Mortenem Pedersenem), ale kibice zapamiętają mu nieudane interwencje przy rzutach rożnych, po których padły gole.
Przy pierwszej bramce dla Blackburn, Fabiański minął się z piłką po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i przy biernej postawie obrońców Arsenalu, padł wyrównujący gol. Przy drugiej bramce klubowy kolega Polaka - Sol Campbell, wepchnął bramkarza do własnej bramki, uniemożliwiając mu interwencję. Przy obydwu sytuacjach zabrakło zdecydowanej interwencji Fabiańskiego, choć można też dopatrzyć się faulu na nim.
"Fabiański zagrał dobre spotkanie, ale mam zastrzeżenia do pracy sędziego. Przy obu golach był faulowany. Nasz bramkarz był blokowany przez dwóch piłkarzy, którzy nie byli zainteresowani piłką, ale jedynie zatrzymaniem Fabiańskiego. Sędzia nie powinien pozwolić na takie zachowanie... Uważam, że to niesprawiedliwe i jestem bardzo rozczarowany pracą arbitra" - powiedział po meczu Wenger.
W angielskiej prasie Fabiański zebrał jednak bardzo słabe noty. W skali 1-10, serwis goal.com dał mu najniższą w zespole notę 4, a Sky Sport 5.
Dla Arsenalu była to trzecia porażka w czterech ostatnich meczach w Premier League.
dm