1950 - urodził się Grzegorz Lato, polski piłkarz, prezes PZPN
1912 - urodziła się Sonja Henie, norweska łyżwiarka figurowa(zm. 1969)
1917 - urodził się Tadeusz Pietrzykowski, polski bokser (zm. 1991)
1940 - urodził się John Havlicek, amerykański koszykarz
1944 - urodził się Wojciech Zieliński, dziennikarz sportowy (zm. 2008)
1957 - urodził się Jerzy Kopański, polski zapaśnik
1958 - urodził się Marian Skubacz, polski zapaśnik
1963 - urodził się Terry Porter, amerykański koszykarz
1964 - urodził się Andrew Maynard, bokser amerykański
1968 - urodziła się Patricia Girard-Léno, francuska sprinterka
1966 - urodził się Dalton Grant, brytyjski skoczek wzwyż
1970 - urodził się Bogusława Knapczyk, polska kajakarka
1972 - urodził się Piotr Świerczewski, polski piłkarz
1975 - urodził się Oksana Kazakowa, rosyjska łyżwiarka figurowa
1981 - urodził się Nikolaj Krugłow, rosyjski biatlonista
1985 - urodziła się Nóra Hoffmann, węgierska łyżwiarka figurowa
1987 - urodził się Bartosz Majewski, polski pięcioboista nowoczesny
Grzegorz Lato spędzi swoje 60. urodziny, które przypadają w czwartek, w Nyonie. Następnego dnia w szwajcarskim mieście odbędą się obrady Komitetu Sterującego UEFA ds. Euro 2012. Z rodziną prezes PZPN świętować będzie dopiero w sobotę.
"Akurat tak się złożyło, że w dniu urodzin udaję się w służbową podróż. W tym momencie sprawy dotyczące Euro 2012 są najważniejsze, dlatego nie może zabraknąć mnie w Nyonie" - przyznał w rozmowie z PAP Grzegorz Lato.
"Uroczystość rodzinną zaplanowałem na sobotę, w Mielcu. Natomiast nie wykluczam, że już w środę zorganizuję jakieś drobne przyjęcie dla współpracowników z PZPN. Musimy tylko dobrze ukryć się przed dziennikarzami, co wcale nie będzie łatwe" - dodał ironicznie szef związku.
Zapytany o urodzinowy prezent, nie miał wątpliwości. Stwierdził bez namysłu, że... niczego nie potrzebuje.
"Mam wszystko, mówię zupełnie szczerze. Przecież wielu piłkarzy marzy o takiej karierze, jaka mi się przytrafiła. Dwa medale mistrzostw świata, mistrzostwo i wicemistrzostwo olimpijskie, tytuł króla strzelców MŚ 1974, dwa razy mistrzostwo Polski ze Stalą Mielec. Czy to mało? Na dodatek obecnie pełnię funkcję prezesa PZPN, mam wpływ na to, co się dzieje w polskim futbolu" - wspomniał.
"Jeśli miałbym sobie czegoś życzyć, to jedynie dobrego zdrowia. Chciałbym, żeby dopisywało mi przez 20 kolejnych lat. Na razie nie narzekam. Mam chyba dobre geny po babci" - przyznał prezes PZPN.
Z piłkarską reprezentacją Polski Grzegorz Lato zajął trzecie miejsce w finałach MŚ 1974 i MŚ 1982. Podczas mistrzostw w RFN (1974) zdobył siedem goli, zostając najskuteczniejszym zawodnikiem turnieju. W swojej kolekcji ma również złoty (1972) i srebrny (1976) medal igrzysk olimpijskich.
W kadrze narodowej rozegrał 100 meczów. Później pracował jako trener m.in. Stali Mielec, Amiki Wronki i Widzewa Łódź, ale bez większych sukcesów. Na początku XXI wieku zajął się polityką - z ramienia SLD-UP pełnił rolę senatora. Po powrocie do futbolu został działaczem PZPN. W październiku 2008 roku objął funkcję prezesa związku.
"Czuję się spełniony, choć przykre, że za granicą jestem bardziej szanowany niż w Polsce" - stwierdził Lato.
"Przywykłem do tego, że często dostaję od was, przedstawicieli mediów, różne ciosy. Jeśli chodzi o niektóre artykuły na mój temat, powiem tylko tyle, że główną zaletą dziennikarza powinna być rzetelność. Resztę proszę sobie dopowiedzieć..." - dodał.
Obecny prezes PZPN nie żałuje, że najlepsze lata jego piłkarskiej kariery przypadły na czas, gdy czołowym zawodnikom trudno było wyjechać z kraju.
"Czasami słyszę głosy, że lepiej byłoby się urodzić 20 lat później, bo teraz piłkarze zarabiają znacznie więcej. Być może, ale ja nie żałuję. Każdy ma coś do zrobienia w momencie, w którym przyszło mu żyć. Jednym udaje się zrealizować dziecięce marzenia, innym nie. Mnie się powiodło, podobnie jak innym świetnym piłkarzom z mojego pokolenia, np. Kazimierzowi Deynie, Andrzejowi Szarmachowi, Włodzimierzowi Lubańskiemu" - przypomniał Lato.
"Można oczywiście rozpamiętywać jakieś wydarzenia, zastanawiać się i gdybać, ale to nie ma sensu. Słynny +mecz na wodzie+ z RFN podczas MŚ 1974 (Polska przegrała 0:1 i nie awansowała do finału - PAP)? Decyzja o rozegraniu tego spotkania nie należała do drużyny, ale do organizatorów. Zagraliśmy, przegraliśmy jedną bramkę. Koniec, kropka. Trzeba przyjąć historię taką, jaka jest" - stwierdził król strzelców MŚ 1974.
Obecny szef związku zapewnia, że mimo niekorzystej atmosfery wokół PZPN nie ma sobie wiele do zarzucenia.
"Często okazuje się, że to właśnie ja miałem rację. Oczywiście trudno mi siebie ocenić, zwłaszcza po zaledwie półtorarocznym okresie prezesury. Na podsumowania przyjdzie czas w przyszłości. Moi wrogowie? W tym kraju każdy ich ma, z reguły więcej ode mnie. Proszę zobaczyć, co się dzieje w parlamencie. Gdy ktoś jest na świeczniku, spadają na niego gromy. To naturalne, ale ja się nie przejmuję" - podkreślił.
Prezes PZPN nie obawia się również przedwczesnego zakończenia swojej kadencji. Nawet mimo faktu, że szczeciński sąd bada legalność zjazdu Zachodniopomorskiego Związku Piłki Nożnej (ZZPN). Podczas wspomnianych obrad wybrano m.in. delegatów na krajowy zjazd PZPN, który później powołał Latę na prezesa.
"Szybszy koniec mojej kadencji? O czym my w ogóle mówimy? Sprawa rzekomo nielegalnych wyborów w ZZPN nie ma nic wspólnego z centralą związku, wystarczy zobaczyć nasz statut. Zresztą szczeciński Sąd Apelacyjny uchylił niedawno wyrok Sądu Okręgowego. Jestem zupełnie spokojny" - dodał Lato.
Szef związku zdaje sobie sprawę, że sprawuje rządy być może w najważniejszym okresie w historii polskiej piłki.
"Jako prezes PZPN mam trzy główne cele. Dobre wyniki naszych piłkarzy podczas Euro 2012, sukces organizacyjny Polski jako współorganizatora turnieju oraz przeniesienie związku do nowego budynku. Do 22 kwietnia zapadnie decyzja, gdzie będzie mieścić się przyszła siedziba PZPN. Prawdopodobnie będziemy coś budować, ale w grę wchodzi również miejsce na Stadionie Narodowym. Tak czy inaczej chcemy przeprowadzić się przed finałami Euro 2012" - zakończył Grzegorz Lato.
Z prezesem PZPN rozmawiał Maciej Białek
Darek Matyja, PAP