Awans do półfinału Europejskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego był już dużym sukcesem Panthers Wrocław - jedynej polskiej drużyny w rozgrywkach. Udało się też powalczyć jak równy z równym z mocną ekipą Hamburga, ale po dramatycznej końcówce to niemiecki zespół wszedł do wielkiego finału.
Sea Devils objęli prowadzenie w meczu już po pierwszej serii ofensywnej i wiadomo było, że wrocławian czeka trudne wyzwanie w kolejnych minutach spotkania. Odpowiedzieli jednak szybko, bo niecałe dwie minuty później było 7:7, po tym jak podanie Lukasa O'Connora złapał Przemysław Banat, przebiegł jeszcze kilkanaście jardów i wpadł w pole punktowe.
Po kolejnych dobrych zagraniach na prowadzenie znów wyszli gospodarze spotkania półfinałowego, ale w drugiej kwarcie kolejny raz Panthers wyrównali. Tym razem O'Connor posłał piłkę do KeVontae Turpina. Pierwsza połowa zakończyła się przy stanie 14:14.
Druga część meczu także nie zawiodła oczekiwań. Kolejne pewne akcje ofensywne obu zespołów, przeplatane dobrą obroną pozwoliły kibicom oglądać trzymające w napięciu widowisko. Przyłożenie i kop z pola dały Sea Devils prowadzenie 23:14, które szybko wrocławianie zmienili w wynik 23:20, gdy swój kolejny touchdown zanotował Przemysław Banat.
Pięć minut przed końcem meczu wrocławianie objęli prowadzenie po drugim w spotkaniu przyłożeniu Turpina, ale niestety nie udało się tego prowadzenia utrzymać. Zegar pokazywał nieco poniżej dwóch minut do zakończenie półfinału gdy akcja biegowa pozwoliła ekipie z Hamburga ucieszyć kibiców na trybunach przyłożeniem. 30:27 i Panthers potrzebowali przynajmniej udanego field goala, by doprowadzić do dogrywki. Ostatnia seria ofensywna nie przyniosła jednak punktów i to Sea Devils awansowali do finału, w którym zmierzą się z Frankfurt Galaxy.
***
Robert Grzędowski