Po dwóch meczach grupowych mistrzostw Europy w drużynie polskich piłkarek ręcznych panował optymizm. Co prawda pierwszy mecz nasze reprezentantki przegrały z Niemkami 23:25, ale w drugim pokonały Hiszpanki 22:21 i wystarczyło aby co najmniej zremisowały w ostatnim swoim meczu z Czarnogórą i byłyby pewne wyjścia z grupy. Do przerwy ten plan realizowały, bo był remis 12:12.
Początek drugiej połowy okazał się jednak decydujący - nie tylko dla losów tego spotkania, ale i dalszych losów naszych piłkarek ręcznych w tych mistrzostwach. Przez 11 minut tej części gry zdołały rzucić tylko jedną bramkę, a zespół Czarnogóry trafił aż sześć razy, zrobiło się 13:18 i było praktycznie po meczu. Ostatecznie mecz z Czarnogórą zakończył się wynikiem 23:26.
Nie wszystko było jednak stracone. Wystarczyło aby Niemki w ostatnim spotkaniu wygrały albo zremisowały z Hiszpankami, lub też żeby Hiszpanki wygrały to spotkania większą różnica niż trzy bramki. Żaden z tych wariantów jednak się nie sprawdził. Hiszpanki w środę grały lepiej od Niemek i nie można przeć się wrażeniu, ze gdyby chciały wygrałyby to spotkanie różnicą nawet większą niż 4 bramki. Jednak to im się nie opłacało, bo gdyby tak się stało wyszłyby z grupy razem z Polkami, z którymi wcześniej przegrały i ten wynik liczyłby się w kolejnej fazie turnieju. Wolały więc wygrać niżej i wyjść z grupy razem z Niemkami, z zaliczoną wygraną nad nimi w drugiej fazie grupowej mistrzostw. Tak też się stała i Hiszpania pokonała Niemcy 23:21 i to te dwie drużyny oraz zwyciężczynie grupy - Czarnogóra grają dalej, a Polki pakują walizki i wracają do domu...
Szczegóły i więcej informacji w dźwiękowej wersji Porannego przeglądu sportowego.
***
Darek Matyja