Cud nad Wisłą!

Ostatnia aktualizacja: 15.12.2011 02:39
Wisła Kraków pokonała na swoim stadionie Twente Enschede 2:1 (1:1) w meczu szóstej, ostatniej kolejki fazy grupowej piłkarskiej Ligi Europejskiej. Wiślacy awansowali do 1/16 finału, ponieważ w spotkaniu Fulham z Odense padł remis 2:2.
Cwetan Genkov
Cwetan GenkovFoto: Wisła Kraków/Maks Michalczak

Krakowianie, aby awansować do dalszych gier LE, musieli wygrać środowy mecz i liczyć na to, że Fulham nie pokona Odense. Choć wydawało się to nieprawdopodobne, oba warunki zostały spełnione. Duńczycy bramkę dającą remis 2:2 w spotkaniu w Londynie zdobyli w ostatnich sekundach. W spotkaniu z Twente Enschede Wisła miała nieco ułatwione zdanie, gdyż trener gości posłał do boju zespół bez kilku podstawowych piłkarzy. Mając zapewniony awans i pierwsze miejsce w grupie K, oszczędzał ich na pojedynki ligi holenderskiej.

Już na początku meczu doszło do dziwnej sytuacji. Junior Diaz podał piłkę do napastnika Twente Marka Janki, a Austriak w sytuacji sam na sam z bramkarzem Wisły bardzo długo zastanawiał się co ma robić i w końcu uderzył bardzo słabo. Minutę później okazję do zdobycia gola miała Wisła. Ładnie uderzył zza pola karnego Łukasz Garguła, a Nick Marsman, trzeci na co dzień bramkarz Twente, nie zdołał chwycić piłki. Bliski dobicia jej do siatki był Cwetan Genkow, ale ostatecznie golkiper zdołał ją złapać. O tym, że Marsman nie jest silnym punktem drużyny gości, wiślacy przekonali się w 11. minucie. Po strzale z narożnika pola karnego Łukasza Garguły rzucił się w inną stronę, a piłka wylądowała w bramce. Po półgodzinie Wisła oddała inicjatywę rywalom. W tym czasie w Londynie Fulham prowadził z Odensie 2:0, a gdy w Krakowie w 39. minucie Twente wyrównało po przepięknej przewrotce Luuk de Jonga, wydawało się, że sytuacja "Białej Gwiazdy" jest już beznadziejna.

Jednak tuż po przerwie nadzieje odżyły na przynajmniej korzystny wynik w meczu mistrzów Polski. Po dalekim wykopie Sergeia Pareiki piłka trafiła do Cwetana Genkowa, który mając przed sobą tylko Marsmana bez problemów go pokonał. Gdy sędzia z Rosji zakończył mecz w Krakowie, zespół Fulham prowadził jeszcze z Odense 2:1. Ostatnie sekundy spotkania w Londynie zmieniły sytuację diametralnie, a wśród wiślaków i na trybunach wybuchła eksplozja radości.

Co zrozumiałe, po meczu swojego zadowolenia nie krył trener Wisły Kazimierz Moskal: "Wciąż nie wierzę, że mecz w Londynie tak się ułożył. Nie wiem kiedy tak naprawdę dotrze do mnie, że awansowaliśmy. Jednak na pewno dziś zagraliśmy dobre spotkanie i odnieśliśmy zwycięstwo. Nie znałem wyniku z Londynu. Dopiero po reakcji kibiców domyśliłem się, że Odense strzeliło bramkę. Na razie nie przyglądałem się szczegółowo zespołom, na które możemy trafić w fazie pucharowej. Na pewno jednak gratką dla kibiców byłoby, gdybyśmy zagrali z +wielką firmą+".

Nie dziwimy się trenerowi. Wszak przed meczem nikt nie dawał Wiśle większych szans na awans. Teraz z niecierpliwością czekamy na losowanie par kolejnej rundy, które odbędzie się już w najbliższy piątek.

md

Czytaj także

Bajkowa historia - Dawid pokonał Goliata

Ostatnia aktualizacja: 08.12.2011 13:32
- Nasze sportowe życie zostało wywrócone do góry nogami - przyznał po odpadnięciu z Ligi Mistrzów trener piłkarzy Manchesteru United Alex Ferguson.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Legia powalczy o punkty, premie i prestiż

Ostatnia aktualizacja: 14.12.2011 15:13
W czwartek piłkarze Legii rozegrają ostatni w tym roku mecz. Na stadionie Bloomfield w Tel Awiwie podopieczni Macieja Skorży zmierzą się z miejscowym Hapoelem.
rozwiń zwiń