Ten film to historia biznesmenów, którzy nic nie mają na sumieniu, a trafiają do więzienia i tracą swoje majątki. Podstawą do scenariusza stała się prawdziwa historia, która w rzeczywistości zakończyła się tak, że przedsiębiorcy odzyskali bardzo małą część swoich dóbr. Twórcy filmu chcą jednak, by ten obraz rozpatrywać w kategoriach artystycznych, a nie dokumentalnych.
- Nie chciałbym by było tak, że ponieważ film dotyka bardzo ważnej sprawy dla naszego kraju to nie można o nim powiedzieć nic złego. Chciałbym, żeby recenzje mówiły też o poziomie artystycznym i doznaniach wyniesionych z kina - mówi Przemysław Sadowski, odtwórca roli jednego z biznesmenów. - To jest film fabularny. Chciałbym, żeby za 10 lat był nieaktualny, ale wciąż poruszający - dodaje.
Kazimierz Kaczor, który w "Układzie zamkniętym" wciela się w naczelnika Urzędu Skarbowego, uznał, że opisana przez scenarzystę historia jest czystą fikcją. Dopiero, gdy spotkał się z jednym z bohaterów zrozumiał, że to wydarzyło się naprawdę.
Reżyser w filmie pokazał nie tylko psychologię ofiary, która wydaje się mniej ciekawa, ale również zanurzył się w psychologię kata i sprawcy, w tym wypadku urzędników czy prokuratora. Wydaje się, że ten zabieg przyciągnie widzów do kina.
Główna rola w filmie została powierzona Januszowi Gajosowi, wciela się on w postać prokuratora. Na ekranie zobaczymy współpracę młodego i starszego pokolenia aktorów. Obok Janusza Gajosa czy Kazimierza Kaczora występują m.in.: Przemysław Sadowski, Magdalena Kumorek, Robert Olech. Jak układała się praca nad filmem dowiesz się słuchając załączonego materiału Olgi Mickiewicz ze "Stacji Kultura".
(pj)
Uroczysta premiera filmu "Układ zamknięty" /mat.pras. Kino Świat