Ten znany na całym świecie paryski kabaret został otworzony 5 października 1889. Natomiast w maju 1951 roku Alain Bernardin stworzył miejsce, w którym do dzisiaj można podziwiać najpiękniejsze kobiety świata. Dziewczyny z klubu "Crazy Horse" są uosobieniem fantazji wielu mężczyzn. Między innymi Salvadora Dali, który był stałym bywalcem tego miejsca.
- Alain Bernardin zrobił coś, czego nie zrobił nikt przed nim. Pokazał na scenie prawie nagie dziewczęta i udało mu się nie przekroczyć cienkiej granicy dzielącej sztukę erotyki od pornografii - mówią dziewczęta z "Crazy Horse", te wybrane spośród tysięcy kandydatek. Kiedy wchodzą do zespołu dostają nowe imię. Specjalnie dobrane dla każdej z osobna. To sposób by nadać im sceniczną osobowość.
W "Crazy Horse" i "Moulin Rouge" tańczą też dziewczęta, przeszkolone Małgorzaty Potockiej, która w 1974 zrezygnowała z kariery tancerki Teatru Wielkiego i zaczęła swoją przygodę z teatrem Sabat.
- Moja kariera potoczyła się błyskawicznie. Razem z moimi tancerkami byłyśmy we wszystkich programach telewizyjnych. Wyjeżdżałyśmy na kontrakty zagraniczne. To był cudowny czas - wspomina artystka.
W ten czas komuny Małgorzata Potocka weszła z przytupem, kolorami i odważnym tańcem.- Wtedy wszyscy chodziliśmy w ortalionie i byliśmy tacy sami, kobiecość była źle postrzegana.
To wtedy. A teraz? Coraz większą popularnością cieszy się burleska, której stolicą jest Londyn, Nowy Jork i Las Vegas. A w Warszawie popularyzuje ją Betty Q.
- Zaczęło się od teatru i tańca. Postanowiłam połączyć te dwa rodzaje ekspresji w jedną formę, bardzo indywidualną, jaką jest burleska - wyjaśnia Betty Q.
Jak tłumaczy artystka, burleska, taką, jaką widzimy dzisiaj, to współczesna wersja tego, co w latach 30., 40. I 50., było popularne w Ameryce. A samo show to różne czynności teatralne w pikantnej oprawie. - Burleska to jest striptiz. Nie bójmy się tego słowa. Ale to, co ważne, że w trakcie mojego przedstawienia istotne są wrażenia estetyczne i artystyczne. Zdjęcie każdej części garderoby ma swoje uzasadnienie w scenariuszu, a w tle jest historia do rozszyfrowania. Bywa, ze ma ona wymowę artystyczną – mówiła Betty w audycji "Ściąga z popkultury".
Wymiar polityczny miał film pod tytułem "Kabaret" Boba Fosse. Bartek Sztybor, krytyk filmowy, podkreśla, że w tym filmie, przez pryzmat kabaretowy pokazane zostały narodziny nazizmu w Niemczech. Inne filmy, takie jak "Chicago", czy "Moulin Rouge" to atrakcyjne, ale i tradycyjne opowieści o aktorach i sztuce.
jl