Kuba Zarzycki w Berlinie spędził rok, wyjechał tam na Erasmusa. - To miasto jest super dla młodych ludzi. Student nie czuje się tam wyalienowany czy biedny - opowiada. W dodatku to miasto rozwinięte artystycznie, każdy znajdzie coś dla siebie.
Mimo że mur berliński upadł dawno temu, młodzi ludzie wciąż zauważają podział miasta, tym razem jest to podział społeczny. O zachodnim Berlinie mówią, że należy on do rodzin, matek z dziećmi, że jest nudnawy i przytłaczający, a miejsce dla siebie znajdują po wschodniej stronie miasta, która tętni kulturą klubową.
Berlin bez wątpienia jest miastem przyjaznym studentom, wynajęcie mieszkania nie rujnuje budżetu ucznia zza granicy. W dodatku w stolicy Niemiec impreza nigdy się nie kończy - można się świetnie bawić i o 23.00 i 6.00 rano.
PRZECZYTAJ TEŻ: Erasmus - szansa dla każdego studenta
Te rewelacje potwierdza również Ula Łapanowska, która na stypendium w Berlinie była przez rok. - Pieniądze, które dostają studenci wyjeżdżający na Erasmusa, to nie jest stypendium - wyjaśnia gość Czwórki. - To wyrównanie, które polski student dostaje do funduszy, które ma w kraju. W moim wypadku było to 360 euro, które wystarczyło na moje potrzeby.
Ula Łapanowska poleca wyjazd na stypendium do Berlina, jednak odradza go osobom, które chcą uczyć się niemieckiego, bo tam króluje angielski, a w niektórych częściach miasta turecki. Ogromnym atutem studiów w Berlinie jest postawa wykładowców wobec studentów, a także praktyki w renomowanych firmach, które obowiązkowo odbywa się podczas studiów - więcej na ten temat i o innych atutach Berlina, dowiesz się słuchając załączonej rozmowy z "Europejskiego lunchu".
(pj, ac)