Sebastian Smoliński "Bondy" z Rogerem Moorem lubiłem najbardziej, bo dla mnie to było kino atrakcji bardziej nawet niż kino akcji. Dziwne gadżety, strój krokodyla, to wszystko robiło wrażenie
Był "pierwszym prawdziwym Anglikiem" zatrudnionym do tej roli. Reżyserzy i scenarzyści mocno ogrywali jego "angielskość" i przedstawiali go jako stereotypowego angielskiego dżentelmena. - Seksizm, który w produkcjach z pierwszym Bondem, Seanem Connerym, był bardzo mocno zauważalny, w "Bondach" z Moorem jest miękki, ale podstępny. Roger dziwi się, że "kobieta może być naukowcem", Sean policzkuje swoje rywalki - opowiada gość Czwórki.
Był aktorem, który najwięcej razy zagrał agenta 007. Zaczynał w latach 70. i był Jamesem Bondem do 1985 roku. - Przeżył rewolucję seksualną, traktat w Helsinkach i wyścig zbrojeń. Zahaczył o dwie epoki w okresie zimnej wojny. I to widać w każdym filmie z jego udziałem - opowiada Smoliński.
W jaki sposób Daniel Craig przejął spuściznę po Moorze? Czy kino szpiegowskie, a wraz z nim Bond, zostawiły daleko w tyle styl kojarzony z aktorem? I jakie dokonania Moore'a pozostają w cieniu agenta 007? Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.
Eastwood jako Batman? O starzeniu się superbohaterów
***
Tytuł audycji: Hrapkowidz
Prowadzi: Błażej Hrapkowicz
Gość: Sebastian Smoliński (krytyk filmowy)
Data emisji: 28.05.2017
Godzina emisji: 14.25
kul/mg