Raper w rozmowie ze "Stacją Kulturą" przyznaje, że po tylu latach aktywności na scenie, nie jest łatwo napisać tekst, w którym autor wykaże się oryginalnym spojrzeniem na dany temat. - Po ponad dwustu kawałkach, które się zrobiło, świeżość i zaskakujące podejście wymagają sporego główkowania i znacznie więcej czasu niż kiedyś - przyznał.
Muzyk zwrócił jednak uwagę na bardzo pozytywną kwestię, która przed laty mocno komplikowała polskim twórcom życie. - Czasy się zmieniły i ma to wielki plus, że teraz już nie muszę długo czekać i zastanawiać się, czy uda się współpraca z jakimś twórcą z zagranicy. Wysyłam mail, dostaję potwierdzenie przeczytania i odpowiedź, w której mam paczkę z bitami. Jeśli mnie na coś stać to mogę zrealizować swój zamysł i zajmuje to znacznie mniej czasu niż kiedyś praca z Voltem, który mieszkał na innym osiedlu - wspomina ze śmiechem raper.
ZOBACZ TEŻ: Molesta: ludzie nie dadzą nam zejść ze sceny [wideo]
Pelson nie ukrywa, że zdarzają mu się "czarne dziury", gdy ciężko o nowe wnioski, ciekawe spostrzeżenia. Jak sobie z tym radzi, by wena na nowo się pojawiła? - Sięgam do książek, do wierszy, filmów, rozmów przy barze z różnymi ludźmi, bo one często bywają bardzo inspirujące - wyjaśnił. Artysta dodał również, że ma obecnie ten komfort, iż nie musi się z niczym spieszyć, nikt go nie popędza i sam sobie jest artystycznym sterem. - Nie piszę na siłę, nie wymyślam nic goniony presją czasu. Wolę odmówić jakiejś współpracy mówiąc szczerze koledze, że nie wyrobię się i nie ma to sensu. Ludzie szybko wychwycą, gdy robisz coś z musu - podsumował.
ac/pj