Australia. Wielkie miasta kontra bardzo dzika przyroda

- Australijski busz uczy tego, by być sobą i nie udawać, że się nie boimy. Tam jest bezpiecznie, ale potrzeba czasu, by się o tym przekonać - mówił Marek Tomalik, autor książki "Australia. Gdzie kwiaty rodzą się z ognia".

Zamiast zwiedzać australijskie miasta, warto "zapuścić się" w głąb tamtejszej dżungli - przekonuje Marek Tomalik

Foto: Pixabay.com/Public domain

Pierwszy raz Tomalik poleciał do Australii 26 lat temu. - Wiele regionów tego kontynentu wciąż jest dzikich. To potężne, olbrzymie obszary - tłumaczył gość Czwórki. Opowiadał, dlaczego warto - zamiast zwiedzać atrakcje turystyczne w Sidney czy Melbourne - zanurzyć się w tamtejszej dżungli. - Człowiek zawsze boi się nieznanego. Trzeba jednak pewne rzeczy wiedzieć, obserwować teren i po jakimś czasie nie chce się już stamtąd wracać do naszej cywilizacji - tłumaczył podróżnik. W programie Tomalik mówił także, dlaczego do Australii nie warto wybierać się w styczniu, ale i polecał, które regiony szczególnie zainteresować mogą polskich 19-latków.

W audycji zapytaliśmy również muzyka i podróżnika Rafała "Ruffa" Libnera, jak wygląda i z czego skonstruowane jest didgeridoo, tradycyjny australijski instrument, na co dzień używany przez rdzennych mieszkańców tego kontynentu, czyli Aborygenów. Jego dźwięk przez wielu porównywany jest do… śpiewu Ziemi.

***

Tytuł audycji: Się mówi

Prowadzi: Piotr Firan

Goście: Marek Tomalik (podróżnik i pisarz, autor książki "Australia. Gdzie kwiaty rodzą się z ognia")

Data emisji: 24.11.2015

Godzina emisji: 15.00

kd/tj