Paweł Nastula: sukcesy nie zawróciły mi w głowie

Judo to japońska sztuka walki, licząca sobie już ponad 150 lat. Od 1972 roku jest dyscypliną olimpijską. Za sprawą Pawła Nastuli w 1996 roku mogliśmy cieszyć się ze złotego medalu na igrzyskach w Atlancie. - Ten sukces zmienił moje życie, ale nie mnie jako człowieka - wspomina judoka.

Paweł Nastula cieszy się ze złotego medalu olimpijskiego w Atlancie

Foto: PAP

- Zobaczyłem grupę dzieci ćwiczących ten sport, w mniej więcej moim wieku i bardzo mi się to spodobało. Poprosiłem mamę, żeby mnie zapisała na zajęcia. Jej zdanie i zgoda były decydujące, bo o przyjęciu dzieciaków na treningi muszą oczywiście zdecydować rodzice. Na szczęście mamie też przypadła do gustu ta dyscyplina - wspominał swoje sportowe początki Nastula. Treningi zaczął mając 10 lat. W 1989 roku, w wieku dziewiętnastu lat, zdobył brązowy medal mistrzostw Europy juniorów.
W 1996 roku Nastula osiągnął największy sukces w swojej karierze. Na stałe wpisał się do annałów światowego sportu, zwyciężając w olimpijskim konkursie w Atlancie, w kategorii do 95 kg. - W tym okresie miałem problem z chodzeniem normalnie po ulicach, bo ciągle ktoś mnie zaczepiał, gratulował, prosił o autograf - wspomina judoka. Na koncie zapisał on również dwa złote medale mistrzostw świata i trzy triumfy w mistrzostwach Europy.
PRZECZYTAJ: Agnieszka Rylik: sport towarzyszył mi od zawsze

Wielu osobom takie osiągnięcia mogłyby zawrócić w głowie. Nastula jednak przekonuje, że w jego przypadku było zupełnie inaczej. - Pozostałem takim samym człowiekiem. Wydaje mi się, że i dzisiaj jestem takim samym człowiekiem jak dziesięć czy dwadzieścia lat temu. Oczywiście z większym bagażem różnych doświadczeń - powiedział w rozmowie z Czwórką.
Ostatnimi laty sportowiec próbował swoich sił w MMA. Prowadzi też szkółkę dla młodych judoków. Więcej o jego działalności i o samej dyscyplinie - w nagraniu audycji "Zmiennicy".
ac/ag