Wernyhora. Muzyka pełna nostalgii, pozbawiona granic
Jego lutnicza pasja rozpoczęła się jeszcze, jak wspominał gość Czwórki, w szkole średniej. - To były lata 90., gdy wielu instrumentów po prostu nie dało się w Polsce kupić ani naprawić. Nikt wówczas nie podejmował się takich wyzwań, to było dla lutników nierentowne. Dlatego dla mnie zaczął się czas troszkę kombinowania, przerabiania - wspominał Hubert Połoniewicz. Jak opowiadał instrumentów niszowych, folklorystycznych, orientalnych było w Polsce niewiele nawet na początku XXI wieku. - Zarówno podróże po świecie, jak i doświadczenie z wykorzystaniem danego instrumentu, z grą na nim, pomagało mi w budowaniu, udoskonalaniu, naprawach, we własnych przeróbkach - mówił gość Czwórki. - Świadomość, jak się gra na danym instrumencie pozwala go skuteczniej naprawiać.
60:24 Czwórka połoniewicz 22062021 Folk_Off.mp3 Hubert Połoniewicz opowiada o swojej lutniczej pasji i panach muzycznych grupy Yerba Mate (Folk Off/Czwórka)
Gość Czwórki podróżował m.in. do Turcji czy Indii, by odwiedzać lokalne pracownie lutnicze. - Gdy trafiałem w miejsce, w którym budowano instrumenty, zaczynało mnie to fascynować dużo bardziej niż takie "tradycyjne" turystyczne atrakcje - opowiadał Hubert Połoniewicz. Jak podkreślał, instrumenty mają duszę, którą trzeba umieć wydobyć, ale poza techniką budowania ich, ważna jest też tradycyjna metodologia. - To są bardzo stare tradycje. Jeśli dany instrument w danym miejscu buduje się od sześciuset lat tak samo, to możemy wyobrazić sobie doskonałą technikę wykonawczą - mówił gość Czwórki. - Jeśli dowiemy się, jak wyprawia się skóry, czy z czego robi się struny, to zmienia zupełnie optykę. Na przykład indyjskie instrumenty mają to do siebie, że trzeba umieć przy nich "grzebać", ustawiać mostki, zmieniać struny, by móc z nich efektywnie korzystać. Europejczycy rozkładają ręce, a tam te instrumenty przechowywane są na przykład w studniach, by zachować właściwą wilgotność - podkreślał.
Posłuchaj także:
-> Zawierucha powraca z albumem "OberTany"
Pasją Huberta Połoniewicza są też polskie instrumenty, m.in. fidel płocka czy suka biłgorajska. - To wynika z poczucia obowiązku, przynależności kulturowej i językowej do danego obszaru. Jeśli zgłębiamy elementy dalekich kultury, m.in. Australii, oczywista jest chęć, by poznać lepiej także własne podwórko - mówił gość Czwórki.
Posłuchaj także:
-> Duckshell - węgierski folk z karaibską nutą
Hubert Połoniewicz znany jest m.in. ze składów Lechistan czy Klangor, ale także zespołu Yerba Mate. - Wszystko cały czas funkcjonuje, ale ostatnie miesiące były trudne, zwłaszcza, jeśli chodzi o spotkania z ludźmi. Dziś sytuacja wraca do normy i w lipcu planujemy zagranie koncertu, dalej pracujemy - opowiadał gość Czwórki. - Poprzesuwały nam się jednak priorytety, zespół zszedł na drugi plan, ważne jest życie. Dzięki temu jednak mamy większy spokój i luz, większą przestrzeń.
Dziś Hubert Płoniewicz zamieszkał na stałe w Gdańsku. - Wszyscy jesteśmy trochę nomadami - tłumaczył w Czwórce.
Zobacz więcej:
-> Dagadana z nowym krążkiem. "Niesiemy dobre słowo światu"
***
Tytuł audycji: Folk Off
Prowadzi: Maciej Szajkowski
Gość: Hubert Połoniewicz (lutnik, instrumentalista)
Data emisji: 23.06.2019
Godzina emisji: 00.00
kd