W polskich miastach dla rowerzystów budowane są specjalne trasy. Jest ich coraz więcej i coraz łatwiej jest się nimi poruszać. Natomiast w Moskwie wygląda to zupełnie inaczej. Okazuje się, że mieszkańcy stolicy Rosji do dyspozycji mają tylko 2 km rowerowych tras! - Nie radziłbym przez najbliższe kilka lat jeździc po Moskwie rowerem - mówi Maciek Jastrzębski, korespondent Polskiego Radia w Moskwie i dodaje, że to ze względu, na niesamowity ruch jaki panuje w tym mieście. Kierowcy śpieszą się, trąbią i zajeżdżają sobie drogę, nie zwracając uwagi na cyklistów. Na sześciopasmowej ulicy w centrum miasta, jeździ się tam ośmioma albo dziewięcioma pasami.
Dziennikarz opowiada również, że krawężniki w tym mieście mają nawet 30-40 cm wysokości, dlatego zjechać z nich, lub na nie podjechać jest bardzo trudno. Szczególnie w sytuacji ekstremalnej, kiedy musimy na przykład uciekać przed ciężarówką albo przed często pojawiającymi się na drodze cysternami. Rowerzyści są narażeni na wiele niebezpieczenstw, a kierowcy w większości nie zwracają na nich uwagi.
Czytaj także: Jak nie stracić roweru?<<<
Wojna pomiędzy rowerzystami, a kierowcami samochodów toczy się również w Pekinie. Sama jazda samochodem po chińskich drogach dostarcza wiele wrażeń, a co dopiero rowerem. Jak przekonuje Tomasz Sajewicz, korespondent Polskiego Radia w Chinach, spowodowane jest to w dużej mierze brakiem umiejętności tamtejszych kierowców. - To się bierze z bardzo prozaicznego powodu. Chińczycy jeżdżą samochodami dopiero jedno pokolenie. Pojawiły się na ulicach Pekinu i innych dużych miast w takiej ilości w latach 90. Ci, którzy przesiedli się z dwóch kółek na cztery, bardzo szybko zapomnieli o tym, jak to się jeździ na rowerach, a ci którzy wciąż poruszają się jednośladami, muszą zmierzyć się z nieuctwem chińskich kierowców - relacjonuje Sajewicz.
Zapraszamy do wysłuchania załączonych materiałów audio z audycji "Poranek OnLine", w których m.in. rowerowy freestyle Wujka Samo Zło.
bc/kd