Fabuła jest prosta: Frank West przybywa do miasteczka i okazuje się, że wszyscy jego mieszkańcy są zombie. – Ale fabuła jest tu kompletnie nieważna – tłumaczy Smosarski. – Generalnie chodzi tu o niczym nieskrępowaną eksterminację zombiaków przy pomocy wszystkiego, co wpadnie nam w ręce.
Jest jednak dużo krwi i przysłowiowego "mięsa na ekranie", więc zabawa przeznaczona jest dla pełnoletnich graczy.
Za to graficznie, zdaniem naszego eksperta, "jak na grę, która ma ponad 4 lata, nie jest źle". – Na ekranie jest mnóstwo postaci, a wszystko wygląda i chodzi całkiem przyjemnie – mówi Smosarski.
- Dźwiękowo też jest miodowo, straszliwie wręcz mi się podoba - mówi Smosarski. Są krzyki, płacz, jęki zabijanych zombie. – Ale w tej grze o to chodzi przecież!
Leszek Smosarski z Electronic Dreams i Kuba Marcinowicz w studiu Czwórki... po walce z wirtualnymi zombie/fot. Bartosz Bajerski
Dead Rising to jednak, zdaniem Smosarskiego „gra bardzo trudna. – Ciężko jest ją zacząć – tłumaczy ekspert. – Czas gry to kilka dni, na pewno nie kilka godzin. Ale, gdy zaczynasz grać raz jeszcze wszystkie dodatki które zgromadziłeś poprzednio zostają. Dlatego gra zaczyna suię tak naprawdę mniej więcej od piątego razu i to też jest fajne.
Więcej o grze, dodatkach i nie tylko dowiesz się, słuchając "zaGRYwki", bądź oglądając ją na wideo.
(kd)