"Wyśpiewam wam wszystko" - ten tytuł nabiera szczególnego znaczenia w odniesieniu do książkowego debiutu Urszuli Dudziak w jego wersji na audiobooku. Artystka bowiem nie tylko sama czyta swoje wspomnienia, lecz także wzbogaca je wokalnymi wstawkami.
Ale i książkowe wydanie odbiega od stereotypowej autobiografii. To właściwie zbiór 120 krótkich anegdot i scenek wybranych z bogatego życia Dudziak. - Z pomysłem autobiografii noszę się od dziesięciu lat, a więc dłużej niż Stańko czy Urbaniak - wyjaśnia gość Kuby Kukli i Kasi Dydo. - Na początku było kilkaset godzin wywiadów przeprowadzonych przez moją córkę Kasię. Ten anglojęzyczny materiał postanowiłyśmy jednak na razie zachować z myślą o rynku amerykańskim. Potem zaczęłam przeglądać moje pamiętniki i okazało się, że książka musiałaby mieć z 4000 stron. W końcu Kasia przekonała mnie do formy krótkich opowiadań i dalej wszystko poszło jak z płatka.
Problem w tym, że "Wyśpiewam wam wszystko" stanowi zaledwie skromny wycinek bogatej biografii jednej z najważniejszych polskich jazzmanek, która 20 lat spędziła na scenie nowojorskiej, dzieląc losy z takimi znakomitościami, jak Jerzy Kosiński, Miles Davis, Sting, czy Herbie Hancock. - To żadne podsumowanie - deklaruje Dudziak. - Ja po prostu wzięłam olbrzymi kosz ze zdjęciami i wysypałam jego zawartość na równie wielki stół.
Artystka porównuje strukturę swojej autobiografii do zbioru "Steps" Jerzego Kosińskiego (prywatnie: jej wieloletniego partnera życiowego), o którym mówiono, że każde z zawartych w nim opowiadań dałoby się rozwinąć w samodzielną powieść. Dudziak nie zamierza zresztą zakończyć swojej pisarskiej przygody na "Wyśpiewam wam wszystko". Z kilku kolejnych zaplanowanych tomów jeden ma być poświęcony wyłącznie Kosińskiemu: -To był niezwykły człowiek. Dziś pokazuje się głównie jego ciemne strony. Dlatego ja chciałabym przyjąć jasną, a zarazem intymną i kobiecą perspektywę.
Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy z Czwórkowej "Stacji Kultura".