- Wróciłem do Warszawy i zacząłem szukać informacji o Joannie Penson. Wszyscy, z którymi rozmawiałem, mówili mi, że muszę o niej koniecznie napisać - wspomina Remigiusz Grzela .
Ona sama tłumaczyła, że to nie jest dobry pomysł. Że jej życie jest na 3+, a tych, których życie było na 5, już nie ma. Nie żyją. Mimo to pojechał do Gdańska i z uporem czekał, aż zgodzi się porozmawiać.
- Odwoływała nasze spotkania. Mimo to pojechałem. Zadzwoniła i zapytała: Gdzie pan jest? Odpowiedziałem, że w Gdańsku. – Niech pan nie będzie śmieszny – powiedziała, a później złamała się. Nasze rozmowy były przerywane. Po czym znowu wracaliśmy. I tak powstała książka "Było, więc minęło".
Wydawnictwo PWN
Jej historia, to historia polskiej inteligencji. Joanna Penson pochodzi z bardzo zamożnej warszawskiej rodziny. Dziadek był bankierem. Ojciec, wybitnym profesorem. Mąż, natomiast nefrologiem, lekarzem z warszawskiego getta. Ona, jest przedstawicielką pokolenia Kolumbów, pierwszego pokolenia wychowanego w wolnej Polsce. - Dla jej rówieśników, oczywiste było to, że gdy zaczęła się wojna, to wchodziło się do konspiracji. Chcieli dać to, co najlepsze swojemu krajowi. To był taki etos - mówi Remigiusz Grzela.
Za działalność w konspiracji trafiła na Pawiak, a potem do Ravensbrück. Skończyła medycynę w poczuciu, że tylko jako lekarz może pomagać w każdych okolicznościach. W latach 80 zaangażowała się w życie polityczne.
- W tym czasie zamieniła szpital wojewódzki w szpital opozycyjny, gdzie kładziono chorych na solidarność, żeby nie poszli do internatu, żeby dać im jakąś możliwość egzystowania. Była znaczącą działaczką ruchu opozycyjnego i lekarką Lecha Wałęsy - tłumaczy autor książki.
Do dzisiaj jest u jego boku. Pracuje w gdańskim biurze prezydenta, i choć, jak mówi Remigiusz Grzela, mają inne poglądy na różne sprawy, to lojalnie przy nim trwa.
- Lech Wałęsa, robiąc swoje powstanie, powiedział, że nie ma być zbita nawet jedna szyba - to jest zdanie klucz, które tłumaczy dlaczego Joanna Person przy nim trwa i dlaczego mówi, że ostatnia i jedyna rzecz jaką ma jeszcze do zrobienia to obrona szefa. "Szef" - tak nazywa Lecha Wałęsę - opowiadał gość audycji "Kontrkultura" .
Jest wobec niego bardzo krytyczna. Często są w sporze. Ale podkreśla, że "z moim życiorysem, z moją działalnością konspiracyjną, z Pawiakiem, obozem, z walką o niepodległość, wiem co mówię”.
jl